Zdarza się niezwykle rzadko, jednak zawsze sieje spustoszenie. To właśnie zjawisko nazywane bow echo stoi za ogromnymi zniszczeniami z piątkowej nocy. Prędkość wiatru dochodziła do 150 kilometrów na godzinę. W całym kraju zginęło sześć osób.
W nocy z piątku na sobotę przez województwo pomorskie przeszła gwałtowna nawałnica. Przyczyniła się do śmierci pięciu osób. Szósta zginęła w Wielkopolsce. Została przygnieciona przez fragment budynku.
- Zdarzyło się coś, co zdarza się po napływie gorących mas powietrza nad Polskę. Przez wiele dni płynęły do nas gorące masy znad Afryki, niosąc ogromną ilość energii. Od zachodu wtargnęło również powietrze polarne, więc uformował się front atmosferyczny oddzielający te dwie masy. W tej gorącej masie, przed głównym frontem atmosferycznym, który jest zawsze bardzo pilnowany przez meteorologów, utworzył się krótki front burzowy, tak zwana linia nawałnic, linia szkwałowa - tłumaczyła przyczynę zaistniałej sytuacji synoptyk TVN Meteo Arleta Unton-Pyziołek.
Przepływ mas powietrza nad Europą w piątek 11 sierpnia dobrze widać na mapie:
Burze wiatrowe
Takie linie nawałnic potrafią być silniejsze i bardziej gwałtowne niż główne fronty. Jedna z nich utworzyła się w piątek, około godziny 21, przekształcając się w strukturę zwaną bow echo. Między godziną 21 a 22 chmury burzowe były ułożone w łuk. Nazywa się je burzami wiatrowymi. Posługujemy się nazwą angielską, ponieważ zjawisko opisali Amerykanie, którzy obecnie są uznawani za najlepszych w tej dziedzinie.
Na obrazach radarowych widać, jak - godzina po godzinie - tworzyło się bow echo:
- Burze wiatrowe cechują się przede wszystkim bardzo silnymi porywami wiatru - tłumaczyła najważniejszą cechę zjawiska synoptyk TVN Meteo. W Chojnicach odnotowano 112 km/h, w Gnieźnie 125 km/h, a w Elblągu 151 km/h. - 100 km/h wystarczy, żeby łamać grube konary. Natomiast 150 km/h to już jest potężna siła - dodała.
Burze potrafią być bardzo krótkie, trwać 2-5 minut, zdarzają się też 15-sto czy 20-sto minutowe.
- Z jednej strony sytuacja meteorologiczna była klarowna, było wiadomo, że burze będą bardzo gwałtowne - wiatr przy bow echo przekracza 100 km/h, więc wszystko może się zdarzyć. Druga ważna informacja - ten front przemieszcza się szalenie szybko, to jest [prędkość] 80-90 km/h - wyjaśniła.
Jak zaznaczyła, trudno jest ostrzegać w takiej sytuacji. - On pędzi jak burza. To jest taran, taran silnego wiatru, wiejącego równolegle do ziemi, który ścina wszystko, co ma na swojej drodze - opowiadała.
Mogły wystąpić też trąby powietrzne
- Przy okazji tego frontu mogły wystąpić również trąby powietrzne - mówiła synoptyk. Dodaje jednak, że największe znaczenie ma tutaj ścinający wiatr.
- To, czy utworzyły się trąby powietrzne można badać po tym, jak są ułożone drzewa. Po trąbie drzewa są ułożone w nieładzie. Po uderzeniu takiego silnego wiatru opadającego, związanego z zimnym prądem zstępującym w chmurze, drzewa są równolegle ścięte - tłumaczyła.
Taka sytuacja, jak ta piątkowa, zdarza się w Polsce rzadko.
- Musimy pamiętać, że każda burza letnia jest niebezpieczna, a jeżeli układają się w taką formację szybko przemieszczającą się to zawsze bezwzględnie powinniśmy bardzo uważać - podsumowała.
Posłuchaj Arlety Unton-Pyziołek tłumaczącej, czym jest bow echo:
Autor: ao/aw / Źródło: TVN24, TVN Meteo