Irma przestała być huraganem i nim opuściła Florydę, zmieniła się w depresję tropikalną. Pozostawiła za sobą zalane miasta, zdewastowane domy i ofiary śmiertelne. Najnowszy bilans to co najmniej 54 zabitych, w tym 11 w USA.
Irma uderzyła jako huragan piątej, najwyższej kategorii w karaibskie wysepki, a następnie przetoczyła się przez Kubę jako huragan kategorii czwartej. Nad stan Floryda dotarła w poniedziałek polskiego czasu jako huragan kategorii drugiej. Niszczycielską wędrówkę w stronę stanu Georgia i kolejnych kontynuowała już jako najpierw burza tropikalna, a od wtorku rano naszego czasu - depresja tropikalna.
Obecnie największym zagrożeniem pogodowym z nią związanym są powodzie.
Wzrosła liczba ofiar śmiertelnych
Według najnowszych danych, w Stanach Zjednoczonych Irma doprowadziła do śmierci co najmniej 11 osób (na Florydzie, w Georgii i Karolinie Południowej).
Władze Florydy podkreślały we wtorek, że liczba ofiar śmiertelnych niemal na pewno wzrośnie, zwłaszcza na wyspach Florida Keys. Przedstawicielka władz hrabstwa Monroe, Heather Carruthers, potwierdziła to w rozmowie z CNN. - Znajdujemy ludzkie szczątki na Keys - przyznała. Nie chciała jednak na razie szacować liczby ewentualnych ofiar.
Część zabitych to osoby, które poniosły śmierć już podczas usuwania skutków kataklizmu. Na przykład w Tampie na Florydzie 55-latek zginął, tnąc piłą łańcuchową przewrócone przez Irmę drzewo. Inny mężczyzna - z hrabstwa Worth w Georgii - spadł z dachu, który próbował naprawiać przy wietrze wiejącym z prędkością 67-112 km na godzinę.
Irma, nim dotarła do wybrzeży Florydy, zdewastowała karaibskie wyspy, w tym Haiti, Dominikanę i Kubę. Na Karaibach w sumie doprowadziła do śmierci co najmniej 43 osób.
Irma była drugim potężnym huraganem, jaki uderzył na terytorium USA w odstępie krótszym niż dwa tygodnie. Harvey, który zaatakował najsilniej Houston w Teksasie pod koniec ubiegłego miesiąca, spowodował śmierć około 60 ludzi.
Zaczęły się powroty
Mieszkańcy Florydy, którzy po największej ewakuacji w historii USA - objęto nią 6,5 mln ludzi - już w poniedziałek próbowali wracać do swych domów, nie mogli tego uczynić.
We wtorek władze stanu pozwoliły około 90 tysiącom mieszkańców Miami Beach i części wysp z archipelagu Florida Keys na powrót do domu. Władze ostrzegły jednak, że rozważne może się okazać pozostanie na razie jeszcze poza terenami zaatakowanymi przez Irmę. Urzędnicy zapowiadają, że usunięcie strat spowodowanych przez wiatr i fale zajmie dużo czasu, szczególnie na Keys.
- Nigdy nie widziałem takiej tragedii. Nigdy, nigdy w życiu - powtarzał w rozmowie z reporterami jeden z mieszkańców Miami, wskazując na spustoszone przez Irmę tereny. - Tamten dom jest z betonu, a i tak wiatr wszystko zniszczył - pokazywał.
Są jednak i tacy, którzy podkreślają, że żywioł mógł się z ich miastem i stanem obejść gorzej. - Przeżyliśmy. Przeżyliśmy Irmę, tak jak przeżyliśmy Andrew - stwierdził inny z mieszkańców Florydy, przypominając potężny huragan Andrew, jaki zaatakował ten region w 1992 roku.
Tygodnie na usunięcie awarii
- Oszacowanie strat zajmie bardzo dużo czasu, ale już przecież wiadomo, że zniszczonych jest bardzo dużo domów - relacjonował we wtorek Marcin Wrona, korespondent "Faktów" TVN w USA. - Mnóstwo domów zostało zalanych, połamane są drzewa i słupy sieci energetycznej. Miliony ludzi, mieszkańców Florydy, nie mają dostępu do sieci energetycznej - uzupełnił.
We wtorek wieczorem polskiego czasu na Florydzie i w sąsiednich stanach było łącznie około 6,7 mln gospodarstw domowych i firm bez dostępu do energii elektrycznej. Ta liczba systematycznie, choć powoli spada. Pełne wznowienie dostaw w zgodnej ocenie ekspertów zajmie jednak tygodnie.
"Wielkie jezioro"
Obecnie na Florydzie największym problemem są powodzie. Zalane zostało portowe miasto Savannah, gdzie wichura zepchnęła masy wody z Atlantyku w głąb miasta. Od poniedziałku z rosnącym poziomem wody zmaga się miasto Jacksonville.
- Jesteśmy w centrum Jacksonville, to jest największe miasto na północnym wschodzie Florydy, i to, co państwo widzą, to centrum miasta, które zamienia się w wielkie jezioro - relacjonował Marcin Wrona. - Próbują tędy przejeżdżać samochody, gdzieniegdzie pojawiają się ludzie. Ale ten bardzo mocny wiatr, który wieje, wpycha tutaj wodę i z pobliskiej rzeki, i z Atlantyku. A zatem to jest teraz największe zmartwienie północno-wschodniej Florydy - podsumował.
Służby meteorologiczne w poniedziałek wieczorem określiły sytuację w Jacksonville jako "szczególnie niebezpieczną" z uwagi na powodzie błyskawiczne, które zagrażają miastu.
Pod wodą znalazło się także wiele miejscowości w Karolinie Południowej, między innymi miasto Charleston.
Z powodu huraganu odwołano ponad 14 tysięcy lotów, z czego 10 tysięcy w obrębie stanu Floryda. Kilka największych florydzkich lotnisk, które z powodu Irmy wstrzymały obsługę pasażerów, we wtorek częściowo wznowiły działalność. Dotyczy to także Miami International, jednego z najruchliwszych portów lotniczych w Stanach Zjednoczonych.
MSZ o pomocy Polakom dotkniętym atakiem Irmy
Polskie MSZ poinformowało w komunikacie, że we wtorek w ramach akcji przeprowadzonej przez państwa Unii Europejskiej, zrujnowaną przez Irmę wyspę Sint Maarten/Saint-Martin opuściła ostatnia grupa polskich obywateli, którzy zgłosili potrzebę ewakuacji. Na powrót do Europy - dodało MSZ - oczekują na wyspie jeszcze liczni obywatele innych państw UE, głównie z Niemiec.
Resort spraw zagranicznych zapewnił, że "dokłada wszelkich starań, aby zapewnić szybki powrót polskim obywatelom przebywającym obecnie na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych oraz wyspach Turks i Caicos".
Zniszczenia na karaibskich wyspach są bardzo duże, na Sint Maarten jedna trzecia budynków jest całkowicie zrujnowana, a ponad 90 procent zabudowań zostało uszkodzonych. Więcej przeczytasz tutaj.
Flash Flood Warning including Kingsland GA, Brunswick GA, Saint Simons Island GA until 10:00 AM EDT pic.twitter.com/7FSykXzMj0
— NWS Jacksonville (@NWSJacksonville) 11 września 2017
Flooding from #Irma along the Landing in #Jacksonville. @JSOPIO urging people to stay off roads. (📹@KaitlynANjax) pic.twitter.com/XaqfeRXpHS
— Kevin Rincon (@KevRincon) 11 września 2017
"Mogło być gorzej"
Gubernator Florydy Rick Scott powiedział w poniedziałek, że huragan Irma spowodował mniejsze szkody niż się spodziewano. Określenie "mniejsze” jest jednak pojęciem względnym, używanym w porównaniu do katastrofalnych szkód, jakie wyrządził huragan Harvey w Teksasie. Po dokonaniu na pokładzie samolotu inspekcji terenów najbardziej dotkniętych uderzeniem Irmy republikański gubernator Florydy powiedział, że największe spustoszenie huragan, zapowiadany jako najgroźniejszy na Atlantyku w historii, spowodował na Key West, największej wyspie archipelagu Florida Keys, otaczającego półwysep od południa.
Straty na Florydzie wstępnie szacuje się na 20 do 40 miliardów dolarów.
Straty mniejsze od spodziewanych władze i eksperci tłumaczą nie tylko osłabieniem wiatru towarzyszącego Irmie, ale też jej oddziaływaniem na obszar bardziej rozległy niż w przypadku huraganu Harvey, surowymi regulacjami w kwestii budowy domów i wprowadzeniem dodatkowych środków bezpieczeństwa w reakcji na huragan Andrew, który nawiedził Florydę w 1992 roku.
Sekretarz skarbu: to szansa dla gospodarki
Podczas gdy dotknięte Irmą tereny liczą straty, sekretarz skarbu USA Steven Mnuchin ocenił, że w ostatecznym rachunku wpływ katastrofy na amerykańską gospodarkę może się okazać pozytywny. Mnuchin na konferencji dla inwestorów w Nowym Jorku powiedział we wtorek, że odbudowa po burzy da gospodarce bodziec rozwojowy.
- To oczywiste, że na krótką metę będzie negatywny wpływ na PKB, ale odrobimy to w dłuższym okresie - ocenił Mnuchin. - Kiedy będziemy odbudowywać, to pomoże PKB. Za wcześnie na szczegółowe szacowanie, ale myślę, że to (atak Irmy - red.) nie będzie miało złego wpływu na gospodarkę - dodał.
Trasa Irmy
Depresja tropikalna Irma, po przejściu przez południową część stanu Georgia, we wtorek po południu naszego czasu przesunęła się nad Alabamę i zmierzała w kierunku Tennessee. Maksymalna prędkość jej wiatru wynosiła około 40 km na godzinę. Gdy Irma pojawiła się w stanie Floryda, prędkość wiatru przekraczała 200 kilometrów na godzinę.
We wtorek około 17 polskiego czasu Irma przemieszczała się na północ-północny zachód z prędkością 16 kilometrów na godzinę. Jak informowały służby meteorologiczne, niosła ze sobą "umiarkowane, miejscami ulewne" deszcze między innymi w dolinie Missisipi i Tennessee, nadal też stwarzała zagrożenie powodziowe na części terytorium Florydy.
Czy Jose będzie groźny?
Amerykańskie służby meteorologiczne bardziej niż obecną trasą słabnącej Irmy interesowały się we wtorek po południu polskiego czasu pozycją huraganu kategorii pierwszej Jose. Znajdował się on nad Atlantykiem, około 1130 km na zachód od Florydy. Siłę jego wiatru obliczano na około 120 km na godzinę. Przemieszczał się na wschód z prędkością ośmiu kilometrów na godzinę.
Do końca sezonu atlantyckich huraganów zostało jeszcze około 2,5 miesiąca.
#Timelapse del #HurricaneIrma a su paso por el area de #MiamiBeach #HuracanIrma #Irmapic.twitter.com/2s7ePuknEN
— CIEM - Info y Emerg (@Cieminfo) 12 września 2017
Watch dog saving another dog from flood #Irma #Hurricane #HurricaneIrma pic.twitter.com/IHNBWaswM3
— Lincoln Tapper (@LincTapper) 11 września 2017
WOWWWWWWW! Tornado formed over the ocean at Isle of Palms! #HurricaneIrma pic.twitter.com/H0NGhQQd3S
— Abraham Jr. ® (@torrea40) 12 września 2017
Autor: sj/ja,rzw,AP / Źródło: TVN24, CNN, NOAA, Reuters, NHC