Irma, Jose, Maria - to najsilniejsze z tegorocznych huraganów, jednak nie jedyne. Ze względu na liczbę i siłę zjawisk, rok 2017 zapisał się w historii jako jeden z najbardziej katastrofalnych w historii.
NASA (Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej) przygotowała krótki film przedstawiający aktywność cyklonów od początku sierpnia do końca października. Pokazuje on nie tylko kierunki przemieszczania się samych burz, ale również ruch soli w oceanach, pyłów (głównie znad Sahary) oraz dymu z pożarów, które zostały wymyte wraz z deszczem do oceanów.
Naukowcy z Centrum Lotów Kosmicznych imienia Roberta H. Goddarda za pomocą superkomputerów byli w stanie odtworzyć te dane i umożliwić obejrzenie, jak przemieszczanie tych cząstek zmieniało się w czasie.
Pyły z Sahary, sól morska wraz z cyklonami
Ruch soli morskiej widać najbardziej na trasie, którą najczęściej pokonują huragany - od zachodnich wybrzeży Afryki przez rejon Zatoki Meksykańskiej i Morza Karaibskiego, a następnie przemieszczając się w kierunku północno wschodnim, do Stanów Zjednoczonych i dalej do Europy. Jak widać, najwyższe stężenie soli towarzyszyło samym zjawiskom.
Podobny ruch można zaobserwować w przypadku pyłów - na zachód, w kierunku Ameryki Północnej i Środkowej. Dodatkowo podczas odpowiedniej cyrkulacji powietrza, znad północnej części Czarnego Kontynentu pyły unosiły się również w kierunku południowej Europy czy też Wysp Brytyjskich. Między innymi, kiedy na nasz kontynent nadchodziła Ophelia (maksymalnie będąc huraganem trzeciej kategorii) niebo w wielu miejscach przybrało żółto-pomarańczowy kolor - właśnie ze względu na pyły znad Sahary.
Dym zaś pochodził znad USA, przesuwający się na wschód. Pozostawał jednak w większości nad terytorium kraju. Stany Zjednoczone w tym roku pustoszyło wiele pożarów, szczególnie Kalfornię. Dym unosił się również nad Półwyspem Iberyjskim - wędrował na północ.
Jeden z najgorszych sezonów w historii
Naukowcy klasyfikują sezon huraganowy jako dziewiąty w kolejności najbardziej aktywnych w historii. Dane te kończą się na wrześniu. Nie można zapomnieć, że w październiku również występowały silne cyklony - na przykład Ofelia, która dotarła między innymi do Wysp Brytyjskich, a jej maksymalna siła pozwalała na zaklasyfikowanie jej do trzeciej kategorii w skali skala Saffira-Simpsona. Również w tym miesiącu Zatokę Meksykańską spustoszył Nate - huragan kategorii pierwszej.
Najbardziej katastrofalny okazał się zaś wrzesień. Najsilniejszym zjawiskiem była Irma - huragan najwyższej, piątej kategorii. Wtedy po raz pierwszy w historii przez ponad 24 godziny prędkość wiatru przekraczała 290 km/h. Irma doszczętnie zniszczyła wiele wysp na Morzu Karaibskim. Najbardziej ucierpiało francuskie i holenderskie terytorium zamorskie St. Martin - burza zniszczyła około 95 procent wszystkich zabudowań wyspy.
Bezlitosne były również Jose (huragan czwartej kategorii) i Maria (kategoria piąta). Ta druga dotknęła i tak zniszczone już przez Irmę Małe Antyle.
W sierpniu nad Stany Zjednoczone dotarł inny huragan - Harvey. Spowodował największe zniszczenia w historii kraju. Najtragiczniejsze skutki przyniósł w Teksasie i Luizjanie.
Meteorolodzy alarmują, że wraz z postępem ocieplania wód o oceanach liczba i siła burz może wzrastać. Wzrasta prawdopodobieństwo powstania hiperkanów - potencjalna prędkość wiatru mogłaby w nich dochodzić do 600-800 km/h.
Autor: ao/rp / Źródło: NASA, TVN Meteo, businessinsider.com; źródło zdjęcia głównego: NOAA
Źródło zdjęcia głównego: NOAA