Gospodarstwa pasieczne, które odwiedziła niedźwiedzica Ema, oszacowały straty na około 200 tysięcy złotych. Zwierzę zostało schwytane dzięki pomocy polskich przyrodników, a później ponownie wypuszczone.
Straty wyrządzone przez Emę, głównie w gospodarstwach pasiecznych, Czesi oszacowali na blisko 200 tysięcy złotych. Ema waży 106 kilogramów i - jak ocenili specjaliści - jest w bardzo dobrej kondycji. Jej wiek oceniono na cztery do pięciu lat.
- Czesi nie mają dużego doświadczenia, jeśli chodzi o postępowanie z problematycznymi niedźwiedziami, dlatego zwrócili się do nas o pomoc. W Tatrach każdego roku, zwłaszcza w okresie jesiennym, niektóre niedźwiedzie zbytnio zbliżają się do osiedli ludzkich w poszukiwaniu pożywienia - wyjaśnił Filip Zięba, wicedyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego, specjalista od niedźwiedzi.
Odstraszanie niedźwiedzi
Niedźwiedzica Ema została zwabiona do klatki. Następnie dostała zastrzyk usypiający, założono jej obrożę telemetryczną i pobrano stosowne próbki do badań. We wtorek została wypuszczona do lasu.
- Niedźwiedzica dostała obrożę telemetryczną, dzięki której będzie śledzona jej wędrówka. Przeszkoliliśmy też kolegów z Czech, jak postępować w przypadku zbytniego zbliżania się niedźwiedzicy do ludzi. Pobraliśmy próbki genetyczne, które zostaną poddane specjalistycznym badaniom - powiedział Zięba.
Specjaliści z TPN przekonują przyrodników z Moraw, aby spróbowali odstraszać niedźwiedzicę od osiedli ludzkich i gospodarstw, strzelając do niej gumowymi pociskami.
- Nas bardzo interesują niedźwiedzie, ich zwyczaje i bytowanie nie tylko w Tatrach, ale i sąsiednich regionach. Te zwierzęta potrafią migrować na bardzo duże odległości. Niedawno obserwowaliśmy niedźwiedzia, który był w Tatrach, a później zawędrował łukiem Karpat aż do Rumunii. To może być bardzo ciekawa obserwacja, ponieważ ta niedźwiedzica jest na skrajnych peryferiach. Zobaczymy, gdzie dalej zawędruje - opowiadał Zięba.
Autor: anw,dd/aw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Ceska Televize