Nie żyje kilkumiesięczny samiec orki, którego próbowali uratować biolodzy morscy i wolontariusze z Nowej Zelandii. Poszukiwania matki zwierzęcia trwały długo, a w akcję zaangażowanych było wiele osób.
Młody samiec orki, którego wiek oszacowano na dwa do sześciu miesięcy, utknął na skałach w pobliżu stolicy Nowej Zelandii - Wellington około dwa tygodnie temu. Miał niewielkie obrażenia.
Eksperci z departamentu ochrony środowiska i wolontariusze z organizacji Orca Research Trust przez 24 godziny na dobę, na zmianę, opiekowali się malcem. Zwierzę najpierw trafiło do specjalnej zagrody w Plimmerton, ale przez burze zostało przeniesione do basenu. Nadano mu imię Toa, co w języku maoryskim oznacza "wojownik".
Orka nie przeżyła
Los osieroconej, młodej orki poruszył cały naród, a setki ludzi zgłosiły się do pomocy w ogólnokrajowych poszukiwaniach matki malca. Niestety, pomimo zaangażowania wielu osób, Toa nie przeżył.
- Musimy poinformować, że jakiś czas temu Toa odszedł - przekazała organizacja "Whale Rescue". - Jesteśmy zdruzgotani - dodała.
Ian Angus, specjalista od gatunków morskich z departamentu ochrony środowiska, powiedział, że opiekunowie orki zrobili wszystko, aby ją ocalić. - Byliśmy świadomi, że im dłużej był w niewoli, z dala od matki, tym bardziej prawdopodobne było, że jego zdrowie będzie się pogarszać - mówił. - Toa odszedł szybko, otoczony miłością - dodał.
Autor: anw/dd / Źródło: BBC, The Guardian