Na niebie zgromadziły się chmury, zapowiadało się na na burzę. Jednak zamiast piorunów w kilka chwil niebo zawaliło się na ziemię w regionie Pilbara w Zachodniej Australii. Utrwalona na filmie złowroga scena to microburst.
Co prawda Polska leży w europejskiej alei tornad, jednak te potężne zjawiska nie występują u nas zbyt często. Okazuje się, że są wielokrotnie mylone z silnym prądem zstępującym o nazwie downburst.
Zapaść chmury
Wszystko zaczyna się od cumulusa, który przekształca się w burzowego cumulonimbusa. Powietrze w takiej komórce przemieszcza się w kierunku pionowym. Kiedy silny prąd zstępujący w chmurze burzowej dociera do powierzchni ziemi, zaczyna rozchodzić się w różnych kierunkach, rolując się ku górze. Temu zjawisku niemal zawsze towarzyszy burza, a zniszczenia które powoduje mogą przypominać szkody wyrządzone przez trąbę powietrzną. Występują wtedy nawałnice z bardzo silnymi porywami wiatru o prędkości 100-200 km/h i gwałtownym spadkiem temperatury. Są tym silniejsze, im bardziej suche jest powietrze.
Biały szkwał
Zjawisko zaobserwowane przez autora filmu to downburst w skali micro, czyli występujące na obszarze nieprzekraczającym 4 kmkw. (w przeciwieństwie do słabszego macroburst na obszarze ponad 4 kmkw.). Charakteryzuje się znacznie większą intensywnością w bardzo krótkim czasie. Wiatr, który wtedy powstaje może rozpędzić się nawet do 270 km/h.
Taka "zapaść chmury" może być znacznie bardziej niebezpieczna od tornada, gdyż pojawia się nagle i jest niemożliwa do przewidzenia. Zapowiedzią tego nagłego szkwału są zawieszone w powietrzu krople nad wodą i załamujące się fale widoczne jako biaława zawiesina, stąd znana wśród żeglarzy nazwa - biały szkwał.
Uderzając o powierzchnię lądu lub morza, szkwał rozbija się na wszystkie kierunki, tworząc pierścień zawirowań, które napierają na wszystko wokół z potworną siłą. Te "mikrowybuchy" mają niewielki zasięg rażenia dlatego był rzadko odnotowywane. Tymczasem ostatnie badania w USA wykazały, że na całym kontynencie notuje się kilkanaście podobnych wydarzeń dziennie.
Nieoczekiwane szkwały spowodowało wiele zatonięć statków, a z powodu powstających wtedy uskoków wiatru zjawisko to było przyczyną także kilkunastu katastrof lotniczych.
Czy to trąba powietrzna?
Podstawowa różnica między zjawiskiem microburst a tornadem polega na kierunku przepływu powietrza. W przypadku tornada wiatr wiruje wokół osi pionowej w górę i do wnętrza wokół centralnego punktu o bardzo niskim ciśnieniu. Na to, że przeszło tornado, wskazuje charakterystyczne rozmieszczenie szczątków.
Natomiast podczas "mikrowybuchu" wiatr spada z olbrzymią siłą w dół, tworząc obszar o podwyższonym ciśnieniu, a po dotarciu do powierzchni ziemi rozchodzi się horyzontalnie w zawirowaniach o obniżonym ciśnieniu. Szczątki często układają się w linii prostej, stąd często używana nazwa - wiatr prostoliniowy.
Zjawisko "zapaści chmury" występuje dużo częściej niż tornado. Jeżeli więc widzisz nadciągającą chmurę szelfową z charakterystyczną mgłą w oddali, jest to ostatnia szansa na znalezienie schronienia przed nadciągającą nawałnicą, która może okazać się niszczycielską siłą downburst.
Autor: ab/rp / Źródło: lowcyburz.pl, meteoserwis24.pl, weather.gov, zagle.pogodynka.pl
Źródło zdjęcia głównego: youtube.com/Michael Beazley