Fala mrozu nadciągnęła nad Peru i Boliwię. Miejscowi hodowcy lam i alpak walczą o życie zwierząt, które umierają z powodu niedożywienia i chorób.
W niektórych regionach boliwijskich Andów temperatura spadła do -14 stopni Celsjusza. Zagrożone są lamy i alpaki między innymi z okolic drugiego co do wielkości miasta w Boliwii - El Alto.
Jest ono położone na wysokości ponad czterech tysięcy metrów nad poziomem morza. Według portalu Bolivia Weather średnia temperatura powietrza w czerwcu wynosi tam około sześciu stopni Celsjusza, a średnia minimalna -5 st. C. Padają również zwierzęta z okolic Oruro (ponad 3700 m n.p.m.), gdzie średnią temperaturę minimalną w czerwcu oszacowano na -9 st. C. Aktualnie wartości temperatury w tych miejscach są dużo niższe.
- To wstyd, nasze stado umiera. Jak będziemy żyć? Niczego tutaj nie produkujemy, żyjemy tylko dzięki naszemu stadu - martwi się cytowana przez agencję informacyjną Reuters farmerka Antonia Acarapi.
Śnieg przykrył pastwiska
Temperatura spadła również w położonym dalej na północ Peru. Przedstawiciel rządu Cesar Villanueva przyznał, że nie przewidywano takiego mrozu.
Największym problemem są jednak opady śniegu. W okolicy miasta Puno pastwiska lam i alpak przykryła warstwa śniegu grubości 40 centymetrów. Zwierzęta mają przez to utrudniony dostęp do jedzenia. Niedożywione stają się podatne na zapalenie płuc oraz inne infekcje.
Chorują też ludzie
Lokalne władze i szpitale ostrzegają przed mrozem również mieszkańców. Pediatra Doris Carhuapoma zaznaczyła, że odnotowano wzrost zachorowalności na ostre infekcje układu oddechowego.
Sami Peruwiańczycy winą za taką pogodę obarczają zmiany klimatu.
Autor: ao/aw / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters TV