Meksykański wulkan Popocatepetl rozsiewa gryzący popiół i dym na okoliczne wioski. Mieszkańcy zdecydowali się nosić ochronne maski, bowiem wulkaniczne wyziewy zaczynają zagrażać ich zdrowiu życiu. Są też w gotowości do ewakuacji.
Aktywność wulkanu po sobotnich wyrzutach lawy uspokoiła się, ale mieszkańcy okolicznych wiosek wciąż są w stanie gotowości. Obowiązuje tam trzeci, w siedmiostopniowej skali, stopień alarmu.
Codziennie o godzinie 09:00 i 18:00 spotyka się sztab zarządzania kryzysowego, który analizuje dane pomiarowe z wulkanu i na ich podstawie powiadamia o stopniu zagrożenia.
Maski chronią przed pyłem
Dodatkowo codziennie o godzinie 07:00, 13:00 i 19:00 mieszkańcy informowani są o tym, jak zachować się na wypadek ewakuacji i jakie środki zapobiegawcze należy podjąć danego dnia.
Ostatnio wprowadzono konieczność noszenia masek dla dzieci bawiących się na świeżym powietrzu. Zaobserwowano u nich infekcje gardła, podrażnienia oczu i objawy podobne do grypy spowodowane wulkanicznymi wyziewami.
Niebezpieczna góra
Popocatepetl jest największym czynnym wulkanem w Meksyku i drugim pod względem wysokości szczytem w tym kraju - ma 5452 metry. Przez lokalnych mieszkańców nazywany jest "Don Gregorio".
W sobotę z krateru zaczęła wydobywać się lawa i popiół wulakniczny. Prezydent Meksyku Felipe Calderon zwrócił się do mieszkańców miejscowości położonych w pobliżu wulkanu, by w każdej chwili byli gotowi do ewentualnej ewakuacji.
Jest się czego bać. W 2000 roku ewakuowano tysiące mieszkańców z miejscowości znajdujących się najbliżej wulkanu, po tym, jak sejsmolodzy ostrzegli przed zbliżającą się erupcją. Dokładnie dwa dni później nastąpił największy, jak do tej pory, wybuch Popocatepetl.
Autor: mm/ŁUD / Źródło: Reuters TV