Dystans społeczny, dezynfekcja, maseczki chronią nie tylko przed koronawirusem SARS-CoV-2, ale też przed innymi wirusami prowadzącymi do infekcji górnych dróg oddechowych.
Według badań Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i ARC Rynek i Opinia, co czwarty Polak (27 procent) przyznaje, że od marca rzadziej przechodził infekcje górnych dróg oddechowych niż jeszcze rok temu. Osiem procent badanych twierdzi, że chorowało częściej, a 65 proc. ankietowanych nie zauważyło zmian.
Badanie zrealizowano od 18 do 23 września 2020 r. metodą CATI na grupie 1207 osób.
Mniej sezonowych zakażeń
W materiałach udostępnionych przez WUM podano, że tylko siedem proc. badanych od marca miało infekcję związaną z ogólnym osłabieniem, bólem gardła i wysoką gorączką, a 18 proc. ze stanem podgorączkowym. Mniej niż połowa z nich skonsultowała dolegliwości z lekarzem. Trzy czwarte badanych przyznaje, że nie przechodziło tych infekcji ciężej niż w latach ubiegłych.
- Te dane są zgodne z tym, co obserwują badacze w innych krajach, że maseczki oraz dystans społeczny przyczyniły się do powstrzymania innych zakażeń sezonowych - powiedział dr hab. Wojciech Feleszko. - Zaskakujący jest tylko stosunkowo niski odsetek osób deklarujących skuteczność tego środka. Należy to wiązać prawdopodobnie z faktem, że te środki zapobiegawcze wdrożono w Polsce już pod koniec sezonu grypowego, toteż nie zaistniały okoliczności, w których można by to było bezsprzecznie wykazać - dodał.
"COVID-19 nie wypiera innych chorób"
- To nie jest tak, że COVID-19 wypiera inne choroby. Obserwacje te można łatwo wyjaśnić wspólnymi drogami przenoszenia wirusów odpowiedzialnych za zakażenia dróg oddechowych. Zachowania, które utrudniają transmisję nowego koronawirusa, hamują jednocześnie rozprzestrzenianie się pozostałych wirusów - komentuje badania dr hab. Ernest Kuchar, specjalista chorób zakaźnych z WUM.
Zaznaczył, że praca zdalna, teleporady lekarskie, dystansowanie się, unikanie chorych i samoizolacja osób z objawami zakażenia układu oddechowego ograniczają możliwości infekcji. - Chorych z COVID-19 wciąż nie ma wielu, zdecydowanie dominują w szpitalach i na oddziałach intensywnego nadzoru medycznego, gdyż zakażenia wywołane przez nowego koronawirusa przebiegają średnio znacznie ciężej niż te wywoływane przez inne wirusy oddechowe, w tym przez grypę - wskazał.
Spadek liczby hospitalizowanych dzieci
Zdaniem Ziemowita Strzelczyka, pediatry, w okresie wprowadzenia pierwszego lockdownu, kiedy zdecydowanie zredukowano kontakty międzyludzkie i zamknięto szkoły, drastycznie spadła, w porównaniu z tym samym okresem rok wcześniej, liczba hospitalizowanych dzieci w dużym pediatrycznym szpitalu klinicznym, w którym pracuje.
- Niewątpliwie metody ograniczania rozprzestrzeniania się koronawirusa SARS-CoV-2 wpływają jednocześnie na zahamowanie szerzenia się innych chorób infekcyjnych w populacji. Przemawiają za tym dane naukowe, wyniki powyższego badania ankietowego i doświadczenia własne wielu lekarzy - podkreślił lekarz.
Autor: anw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: freepik.com