Mężczyzna w Stanach Zjednoczonych zmarł po ataku niedźwiedzia grizli. Dzień później prawdopodobnie to samo zwierzę próbowało zaatakować grupę kilku badaczy, którzy wybrali się tam, aby poznać okoliczności tragicznego zdarzenia.
40-letni Charles Mock, przewodnik po okolicy, łowił w czwartek ryby kilka kilometrów na północ od miasta West Yellowstone w stanie Montana w pobliżu Parku Narodowego Yellowstone, kiedy zaatakował go niedźwiedź grizli – przekazały służby. Jak poinformowano, miał przy sobie spray do odstraszania tych zwierząt, ale nie wiadomo, czy był go w stanie użyć w trakcie ataku.
Mężczyzna doznał poważnych ran głowy i twarzy, ale był w stanie zadzwonić i wezwać pomoc. Po 50 minutach poszukiwań został znaleziony i przetransportowany do szpitala, gdzie przeszedł dwie operacje. W sobotę zmarł.
Niedźwiedź próbował zaatakować grupę badaczy
W piątek w miejsce ataku, aby zbadać okoliczności zdarzenia, wybrała się grupa siedmiu śledczych, w tym personel rządowej agencji zarządzającej lasami w Stanach Zjednoczonych oraz specjaliści od niedźwiedzi. Zanim dotarli w to miejsce, w ich kierunku zaczął podążać grizli, prawdopodobnie ten sam, który wcześniej zaatakował 40-latka.
Próby jego odstraszenia nic nie dały, dlatego grupa badaczy zmuszona była zwierzę zastrzelić. Niedźwiedź padł około 20 metrów od nich.
Następnie około 45 metrów od miejsca czwartkowego ataku śledczy znaleźli zabitego łosia. Ich zdaniem, grizli bronił swojej zdobyczy.
Agencja zarządzająca parkami narodowymi w USA poinformowała, że od 1979 roku Park Narodowy Yellowstone odwiedziło ponad 118 milionów mieszkańców. Jak odnotowano, w tym czasie niedźwiedzie grizli, inaczej niedźwiedzie szare (Ursus arctos horribilis), raniły 44 osoby.
Autor: ps/dd / Źródło: CNN, The Guardian
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock