Lodołamacze dotarły do Płocka. Na celowniku czop lodowy ciągnący się do Wyszogrodu

Lodołamacze dotarły do Płocka
Lodołamacze dotarły do Płocka
Źródło: tvn24
Po rozbiciu zatoru na wiślanym Zbiorniku Włocławskim, lodołamacze dotarły w środę około południa do Płocka. Przed nimi kolejne zadania.

To dobra wiadomość, ponieważ oznacza sukces zasadniczej części akcji lodołamania. Poziom wody w Płocku wciąż jest wysoki i przekracza stany alarmowe, jednak powoli zaczyna opadać.

Ponieważ lodołamacze skruszyły rynnę o szerokości 400 metrów, Wisła może już swobodnie spływać do morza, dzięki czemu maleje ryzyko powodzi.

Trzeba pamiętać jednak, że za kilka dni z południa Polski dopłynie fala wezbraniowa, która może przynieść ponowne wzrosty poziomu wody - nie tylko w Zbiorniku Włocławskim. Dlatego, by woda miała gdzie się ulokować, tak ważne było przeprowadzenie lodołamania.

- To największe zagrożenie w chwili obecnej już minęło, jeżeli chodzi o zalew włocławski - mówił prezes Wód Polskich Przemysław Daca w środowej audycji Sygnały Dnia w Programie 1 Polskiego Radia.

Wciąż mogą pojawiać się wahania poziomu wody

Zastrzegł, iż w związku z aktualną sytuacją pogodową na tym odcinku rzeki może jeszcze dochodzić do wahań wody na wodowskazach.

- Lodu jest jeszcze bardzo dużo, my go spławiamy, on w niektórych miejscach, na jakichś zakrętach, jakichś mniejszych głębokościach, potrafi się jeszcze przytkać, woda będzie więc trochę skakać - wyjaśnił prezes Wód Polskich. - Dla mieszkańców Płocka informacja: proszę się nie denerwować, w tej chwili wszystko jest pod kontrolą - podkreślił.

To jeszcze nie koniec

Daca zapowiedział, że akcja kruszenia lodu w środkowym biegu Wisły będzie jeszcze kontynuowana.

- My jeszcze akcji lodołamania nie skończyliśmy. Będziemy starać się podejść tymi mniejszymi lodołamaczami aż do Kępy Polskiej, skruszyć ten czop lodowy, który jest od Płocka, Kępy Polskiej do Wyszogrodu. Będziemy jeszcze w tym obszarze działali - zaznaczył prezes Wód Polskich.

Przyznał, iż obecnie najtrudniejsza sytuacja jest właśnie w rejonie Kępy Polskiej.

- Najniebezpieczniej, moim zdaniem, jest teraz w okolicy Kępy Polskiej, natomiast sytuacja jest stabilna, nie mamy wzrostów wody powyżej. Nie sprawdziły się prognozy, mówiące o tym, że będzie w nocy bardzo ciepło, więc ten lód taje bardzo powoli. Mamy klasyczne przedwiośnie i to napawa nas optymizmem, że to będzie powoli wszystko znikało - ocenił Daca, odnosząc się do zjawisk lodowych obserwowanych między innymi na Wiśle.

Szef Wód Polskich podkreślił jednocześnie, że w ostatnim czasie w Kępie Polskiej zabezpieczono dodatkowo uszkodzone wcześniej przez Wisłę wały przeciwpowodziowe.

- Cały czas współpracujemy ze strażakami. Mamy, w razie czego, w odwodzie różne urządzenia, jak rękawy zwiększające wielkość wałów. Jest więc stabilnie i można powiedzieć, pod kontrolą - oświadczył Daca.

Autor: kw/map / Źródło: PAP, TVN

Czytaj także: