Wiele osób zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2 lekko przechodzi wywoływaną nim chorobę, ale i wtedy powinny o siebie odpowiednio zadbać. Mikrobiolog dr Joanna Jursa Kulesza radzi, jak się zachowywać w razie występowania łagodnych objawów.
- Jeżeli warunki są sprzyjające - a teraz mamy bardzo sprzyjające warunki, jest duża wilgotność powietrza, niższa temperatura, w których wirusy bardzo dobrze się czują, częściej przebywamy w pomieszczeniach zamkniętych - łatwość przekazywania chorób w tak zwanych kropelkach (wydostających się z dróg oddechowych) jest znacznie większa - podkreśliła mikrobiolog, kierująca Samodzielną Pracownią Mikrobiologii Lekarskiej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego i przewodnicząca zespołu kontroli zakażeń szpitala wojewódzkiego w Szczecinie dr n. med. Joanna Jursa-Kulesza. Specjalistka wyjaśniła, że mikrobiolodzy i epidemiolodzy przy panujących obecnie warunkach nie dziwią się dużej liczbie zakażeń SARS-CoV-2. Wskazała, że mechanizm działania tego patogenu jest podobny do większości wirusów: łączy się z receptorem komórki nabłonka dróg oddechowych, wchodzi do komórki, replikuje się wykorzystując komórkę gospodarza, która w konsekwencji ulega zniszczeniu, co powoduje u pacjenta między innymi szereg objawów, takich jak kaszel czy gorączka. Jak zaznaczyła lekarka, drugim ważnym elementem działalności SARS-CoV-2 jest zakażanie komórek płucnych – pneumocytów.
"Nasze organizmy nie są przygotowane na tę formę koronawirusa"
- Ten wirus, w ciężkim przebiegu choroby, powoduje tak zwane wykrzepianie śródbłonkowe, które jest efektem obronnej reakcji organizmu, a więc wytwarzania różnego rodzaju cytokin, co w konsekwencji prowadzi do tak zwanej "burzy cytokinowej". Pacjenci mają więc ciężkie zapalenia płuc, wynikające z - można powiedzieć - uruchomienia własnych mechanizmów odpornościowych - wskazała mikrobiolog.
Ekspertka zaznaczyła, że wbrew wcześniejszym obawom lekarzy, choroba wywołana wirusem nie powoduje masywnego włóknienia płuc. Jak dodała, w SARS-CoV-2 "nie ma niczego nietypowego", a jedyną nowością jest to, że "nasze organizmy nie są przygotowane na tę formę koronawirusa". - Organizm dopiero się z nim zaznajamia, czyli musi minąć 10-14 dni na to, żeby wytworzył prawidłową odporność swoistą - wytłumaczyła.
Lekki przebieg COVID-19
Zapytana o to, jak postępować przy lekkiej formie COVID-19, choroby wywołanej koronawirusem, dr Jursa-Kulesza wskazała, że należy zachowywać się tak, jak w przypadku przeziębienia.
- Staramy się, aby nasz organizm nie marnował sił witalnych. Ograniczamy wszelkie aktywności do niezbędnego minimum - czyli po prostu odpoczywajmy, najlepiej w pozycji lekko uniesionej. Nawadniajmy dobrze organizm, bo to pomaga w wyrzuceniu wszelkich toksyn - mówiła. Mikrobiolog zauważyła, że bardzo istotny jest stały kontakt z personelem medycznym, np. z lekarzem rodzinnym i obserwacja, czy nie pojawiają się niepokojące objawy, takie jak długo utrzymująca się wysoka temperatura, pomimo stosowania leków przeciwgorączkowych (tu zalecany jest paracetamol). Podobnie niepokojącym objawem są duszności, coraz gorsze samopoczucie każdego kolejnego dnia. - Jeśli codziennie z coraz większym trudem pokonujemy niewielką odległość choćby do łazienki, może to już być objaw ciężkiego zapalenia płuc i być może trzeba będzie wspomagać się tlenem - podkreśliła dr Jursa-Kulesza.
Zdrowie psychiczne ma znaczenie
Jak zaznaczyła ekspertka, niezwykle ważny jest także spokój pacjenta. - Pacjenci często są obciążeni psychicznie tym, że to właśnie im się przytrafiło i ta myśl, że rzeczywiście jest się zakażonym koronawirusem u niektórych z nich powoduje, że uczucie tej choroby jest jeszcze bardziej spotęgowane - wskazała.
- W niewielu chorobach mamy do czynienia z sytuacją, w której około 85 procent zakażonych przechodzi ją bezobjawowo. To dobra wiadomość dla nas: być może rzeczywiście większość społeczeństwa zachoruje, a nawet może nie będzie wiedziała, że jest chora - powiedziała lekarka. Dodała, że hospitalizacji może wymagać 15-20 proc. zakażonych. Nieustannie wzrastająca liczba chorych w pandemii sprawia jednak, że grupa ta ciągle się powiększa. - Wyzwaniem dla służby zdrowia jest nie sama choroba, ale ogrom ludzi z infekcją, których trzeba będzie przede wszystkim zbadać, a potem być może pozostawić w szpitalu - zaznaczyła.
Co z odpornością?
W odpowiedzi na pytanie, czy po przebyciu choroby pacjent jest odporny na kolejne zakażenie mikrobiolog wskazała, że koronawirusy, jako wirusy przeziębieniowe, nie angażują odporności swoistej (nabytej), niejako "zatrzymując się" w większości przypadków na odporności nieswoistej - wrodzonej.
- Odporność swoista będzie uruchamiana tylko w 10 procentach przypadków. Jeśli jesteśmy w dobrej kondycji, mamy dobre śluzówki, prawidłową odporność, 90 procent infekcji kończy się na kontakcie z odpowiedzią nieswoistą - wytłumaczyła specjalistka. Doktor Jursa-Kulesza dodała, że jeśli pacjenci ciężko przechodzą chorobę, dochodzi do wytworzenia przeciwciał. - Pytanie, jak długo te przeciwciała utrzymują się po tej chorobie? Nie mamy tu doświadczenia, nie mamy długoletnich obserwacji, w jakiej grupie chorych powstają, jakie mają znaczenie w obronie przeciwko kolejnemu zakażeniu, jakie miano przeciwciał będzie mianem ochronnym - wskazała.
Autor: ps / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock