Jakiego rozwoju epidemii COVID-19 w Polsce można spodziewać się, zakładając, że nadal będzie obowiązywać tak zwany częściowy lockdown, czyli aktualne obostrzenia? Eksperci z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego przygotowali prognozę na następne tygodnie.
Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego w pierwszej połowie października prognozowało, jak w kolejnych tygodniach przebiegać będzie epidemia COVID-19 w naszym kraju. Niestety, choć naukowcy apelowali, by do wyliczeń podchodzić z dużym dystansem, sprawdził się jeden z poważniejszych scenariuszy.
Od kilku dni zauważamy, że liczba nowych przypadków jest wysoka, ale względnie ustabilizowana. Co Centrum prognozuje w kolejnych tygodniach?
- Obecnie jesteśmy w okresie, kiedy ta dynamika epidemii znacząco spada. Jest to konsekwencja wprowadzenia czerwonej strefy. Widzimy już to wypłaszczenie, to nie jest jeszcze zejście w dół ze stwierdzonymi przypadkami, tylko zmniejszenie tempa narostu. Natomiast około 17 listopada będziemy obserwowali [prawdopodobne - przyp. red.] zmniejszenie liczby stwierdzonych przypadków, które spowodowane będzie uruchomieniem bezpiecznika - mówił na antenie TVN24 doktor Franciszek Rakowski z ICM UW. Chodzi o obostrzenia ogłoszone 4 listopada, a obowiązujące od 7 listopada.
Jak dodał ekspert, te działania najprawdopodobniej spowodują, że liczba zakażeń nie wzrośnie do poziomu, który oznaczałby konieczność ogłoszenia całkowitego lockdownu, nazywanego też narodową kwarantanną. Jak mówił premier Mateusz Morawiecki, jeżeli średnia liczba zakażeń z siedmiu kolejnych dni przekroczy próg 70-75 przypadków na 100 tysięcy mieszkańców, wtedy będą musiały zostać wdrożone zasady narodowej kwarantanny.
Premier @MorawieckiM: Jeżeli epidemia dotknie powyżej 50 przypadków na 100 tys. mieszkańców na 7 dni w skali kraju to włączamy ten ostry hamulec bezpieczeństwa. Jeśli będzie w granicy 70-75 to wdrożymy zasady narodowej kwarantanny, czyli również ograniczenia w przemieszczaniu. pic.twitter.com/XFYoDmM4tz
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) November 4, 2020
Obostrzenia wydłużone - większy spadek
Model przygotowany przez Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW wskazuje, że jeśli obostrzenia będą utrzymane, to w okolicy świąt Bożego Narodzenia dzienna liczba nowych przypadków będzie sięgać pięciu tysięcy.
- Natomiast podejrzewam, że odmrożenia się pojawią przy tak relatywnie niskich liczbach stwierdzonych przypadków. To jeszcze będzie zależało od tego, jak będzie wyglądała sytuacja w służbie zdrowia, jak bardzo będzie przeciążona, czy rząd zdecyduje, aby dać jej jeszcze ten bufor wytchnienia kosztem konsekwencji ekonomicznych, czy jednak nie. Ale to już zupełnie nie nasza decyzja - mówił Rakowski.
Co po rozluźnieniu obostrzeń?
Jednak warto mieć na uwadze, że obostrzenia związane z aktywnością społeczną zostały ograniczone czasowo i mają obowiązywać do 29 listopada. Ekspert zaznaczył, że jeśli po nich nastąpi kolejne rozluźnienie, około 10 grudnia tempo spadania krzywej zacznie hamować.
- Ona w dalszym ciągu będzie spadała, ale już znacznie łagodniej, niż wynika to z wykresu. Myślę, że gdzieś tam się wypłaszczy, potem będzie łagodnie spadała, przynajmniej tak wynika z naszych wyliczeń - opisał dr Rakowski.
Posłuchaj całej rozmowy z doktorem Franciszkiem Rakowskim:
Autor: kw,ps/dd / Źródło: TVN24, tvn24.pl