Kalifornia wciąż zmaga się z niebezpiecznymi pożarami. Żywioł przynosi kolejne ofiary śmiertelne. Od niedzieli spłonął obszar o powierzchni około 40 tysięcy hektarów. Ewakuowano kilka tysięcy osób.
Liczba ofiar śmiertelnych pożarów w północnej Kalifornii, u podnóża miasta Cascade, wzrosła do czterech. Strażacy nieustannie zmagają się z żywiołem. Wiatr nieco osłabł, dzięki czemu ekipy strażackie mogły zahamować rozprzestrzenianie się ognia. Żywioł strawił od niedzieli obszar o powierzchni około 40 tysięcy hektarów.
W środę strażacy zmagali się z pożarem Zogg Fire w hrabstwie Shasta i drugim pożarem Glass Fire w hrabstwie Napa i Sonoma, wzmacniali linie kontrolne. Został ograniczony do zaledwie dwóch procent.
Wiatr może utrudnić walkę z ogniem
Władze ostrzegają przed powrotem silniejszego wiatru w rejony hrabstwa Shasta, co może utrudnić gaszenie pożaru Zogg Fire.
Pożar Glass Fire, który wybuchł w niedzielę rano na terenie hrabstw Napa i Sonoma, w mieście Calistoga, zniszczył do tej pory 80 domów i 32 budynki. W mieście ewakuowano ponad pięć tysięcy mieszkańców.
Narodowa Służba Pogodowa (NWS) wydała tzw. czerwoną flagę - ostrzeżenie w przypadku zdarzeń pogodowych, które mogą spowodować ekstremalne zachowanie się pożarów w ciągu 24 godzin.
Rekordowe pożary
Od połowy sierpnia przez szalejące w Kalifornii pożary zmarło 30 osób. Od stycznia ogień strawił obszar o powierzchni 1,5 miliona hektarów, najwięcej w historii. Ponad 7200 domów i budynków spłonęło w tym roku. Zdaniem ekspertów pożary spowodowane są zmianami klimatu, czyli coraz częstszą i długotrwającą suszą i upałami.
Autor: anw / Źródło: Reuters