Wulkan na hawajskiej wyspie Big Island wciąż się nie uspokaja. Doszło do eksplozji, a do atmosfery trafiły kolejne porcje gazu i popiołów. W miejscach pęknięć lawa tryska na wysokość około 50 metrów.
Mała eksplozja, która miała miejsce we wtorek w nocy o godzinie 1.52, sprawiła, że do atmosfery dostała się kolejna porcja popiołu. Stwarza to zagrożenie dla ludzi z południowej części Big Island - podała amerykańska Służba Geologiczna (USGS).
Ponad miesiąc wzmożonej aktywności
Hawajski wulkan Kilauea, którego wzmożona aktywność trwa już od początku maja, wypluwa także sporadycznie kolumny popiołów i gazów na wysokość od 3 do ponad 9 tysięcy metrów nad poziomem morza.
Sytuacja w strefie ryftu, w której powstały spękania, jest niestabilna. We wtorek z jednego z nich lawa wystrzeliła na wysokość 49 metrów. Jest to niewiele mniej, niż w miało to miejsce w miniony weekend, gdy wrzące skały osiągnęły poziom 55 metrów.
Duże prawdopodobieństwo kolejnych wybuchów
- Sam szczyt jest dość stabilny. Z ciągłą aktywnością sejsmiczną i wysokim prawdopodobieństwem dodatkowych niewielkich wybuchów - powiedział we wtorek Richard Rapoza, rzecznik Hawajskiej Agencji Zarządzania Kryzysowego.
Setki budynków zniszczonych
Z wulkanu Kilauea na Hawajach wypływa lawa, która pochłonęła już około 600 budynków. Jednak jej powolny przepływ pozwolił na bezpieczną ewakuację.
Erupcja, która trwa już 41 dni, jest najbardziej niszczycielską w Stanach Zjednoczonych od co najmniej 1980 roku - poinformował Scott Rowland, wulkanolog z University of Hawaii w Manoa. Doszło wtedy do gwałtownej erupcji Góry Świętej Heleny w stanie Waszyngton, która zabiła blisko 60 osób oraz tysiące zwierząt.
Autor: amm/aw / Źródło: Reuters, USGS
Źródło zdjęcia głównego: USGS