Liczba odnotowywanych przypadków zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 w Polsce rośnie, dlatego w całym kraju wprowadzono od soboty nowe restrykcje. Wirusolog Tomasz Dzieciątkowski we "Wstajesz i weekend" odpowiadał, kiedy obostrzenia mogą przynieść pierwsze efekty.
Od soboty 17 października na terenie całej Polski w strefie żółtej i czerwonej obowiązują nowe restrykcje. W strefie oznaczonej kolorem czerwonym znalazły się 152 powiaty, w tym 11 miast wojewódzkich. Lista wszystkich obostrzeń dostępna jest na tvn24.pl.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w sobotę o najwyższym dziennym bilansie zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2. Odnotowano 9622 nowe infekcje.
Wirusolog doktor Tomasz Dzieciątkowski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego pytany na antenie TVN24 o to, kiedy można spodziewać się pierwszych efektów wprowadzonych ograniczeń, odpowiedział że "jeśli w ogóle będziemy mogli zaobserwować efekty, jeżeli obostrzenia nie zostały wprowadzone za późno", to powinny pojawić się one po 10-14 dniach.
Jak podkreślił dr Dzieciątkowski, z punktu widzenia wirusologa, "nie należało w ogóle łagodzić tych restrykcji, które wprowadzono w marcu i kwietniu". Zaznaczył, że jego zdaniem, jeśli nie ma "drastycznej konieczności" nie powinno się kontynuować tak zwanego lockdownu, jednak reżim sanitarny nadal powinien obowiązywać.
Spadająca wydajność odporności
Gość TVN24 zwrócił uwagę, że - jak zakomunikowała Światowa Organizacja Zdrowia - koronawirus SARS-CoV-2 nie charakteryzuje się sezonowością zachorowań, to jednak najbliższe miesiące powinny być dla nas trudniejszym okresem.
- Jesienią i zimą spada wydajność, spada efektywność naszego układu odpornościowego. W związku z tym, to nie tyle wirusowi będzie prościej, co nam trudniej będzie z nim walczyć - wyjaśnił.
Dlaczego tak ważne jest noszenie maseczek?
Wirusolog wyjaśnił, dlaczego ważne jest przestrzeganie reżimu sanitarnego. - Jeżeli nie mamy skutecznego specyficznego leku, a nie mamy, jeżeli nie mamy szczepionki, a nie mamy, zostają nam tylko te metody niefarmakologiczne, czyli trzymanie dystansu społecznego, noszenie maseczek, dezynfekcja rąk - tłumaczył Dzieciątkowski.
Obecnie w całej Polsce obowiązkowe jest zasłanianie ust i nosa, także na tak zwanym wolnym powietrzu. Doktor Dzieciątkowski zgodził się z opinią, że średnica koronawirusów jest mniejsza niż porów w maseczce, natomiast - jak opisał - "żaden koronawirus, właściwie żaden z wirusów nie ma nóżek, nie ma skrzydełek, w związku z tym sam on przez taką maseczkę nie przeleci, potrzebuje nośnika. W przypadku koronawirusów, zresztą większości wirusów zakażających drogi oddechowe, tym nośnikiem są kropelki śliny, wydzieliny dróg oddechowych, a już ich średnica jest daleko większa niż porów w maseczce". Dodał, że zasłanianie ust i nosa nie chroni nas samych, ale w dużej mierze nasze otoczenie i chodzi w tym przypadku o wszystkie choroby przenoszone drogą kropelkową, takie jak wirusy powodujące anginę czy grypę.
Zobacz całą rozmowę z ekspertem:
Autor: ps/dd / Źródło: TVN24, tvn24.pl