Jej szansa na przeżycie wynosiła zaledwie 1 proc., a lekarze nie wierzyli, że odzyska przytomność. Dwunastoletnia Kali Hardig, do której mózgu dostała się śmiertelnie niebezpieczna ameba, po prawie siedmiu tygodniach walki opuściła szpital i w przyszły poniedziałek wróci do szkoły.
Długa walka
Teraz Kali po blisko siedmiu tygodniach walki wróci do szkoły, żywa i zdrowa, bez pierwotniaka w mózgu. Tym samym stała się trzecią osobą, która zdołała przeżyć i wrócić do zdrowia. Żarłoczna ameba jednak poczyniła znaczące szkody w jej mózgu.
Dwunastoletnia Hardig wróciła w środę do domu. Już w poniedziałek wróci do szkoły, choć jeszcze w niepełnym wymiarze godzin. Poranki będzie spędzać w klasie, a popołudnia na, by odzyskać płynność w mowie i władzę nad ciałem.
Pierwotniaka Naegleria fowleri można znaleźć w ciepłych źródłach i ciepłej wodzie w południowo-wschodnich Stanach Zjednoczonych. Ameba dostaje się do organizmu przez nos i wędruje do mózgu, powodując jego silne uszkodzenie. Nie ma zagrożenia, jeśli wypije się skażoną wodę.
Wyrok śmierci odwołany
Diagnoza była niemalże wyrokiem śmierci - medycyna znała zaledwie dwa przypadki przeżycia tego typu infekcji. Dziewczynka, która była w stanie krytycznym i nie mogła oddychać bez pomocy maszyn, została poddana eksperymentalnej terapii nowymi lekami. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę.
- Zaczęliśmy jej natychmiast podawać leki przeciwgrzybiczne, antybiotyki i leki osłonowe, dobierając je tak, by pokonały barierę krew-mózg - tłumaczył proces leczenia dr Sanjiv Pasala, któremu Kali zawdzięcza życie.
- Gdy przebywała w śpiączce, obniżyliśmy temperaturę jej ciała, by uniemożliwić amebie rozwój - powiedział Pasala. Hipotermia była uzasadniona, ponieważ zwalniając metabolizm dziewczynki, lekarze zwolnili zarazem metabolizm pierwotniaka. Tego typu zabiegi stosuje się np. podczas przeszczepu serca.
Autor: mb/mj / Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: Arch. TVN24