Już ponad 500 osób poniosło śmierć w trwających od lipca powodziach, które dotknęły głównie północną i środkową część Tajlandii - poinformowali w niedzielę przedstawiciele tamtejszego rządu.
W całej Tajlandii zginęło 506 osób. Choć woda zalała już piątą część Bangkoku, na razie nie ma doniesień o ofiarach śmiertelnych w stolicy. Ścisłe centrum Bangkoku, chronione przez wały przeciwpowodziowe długości kilku kilometrów, pozostaje nienaruszone. Władze nakazały jednak całkowitą ewakuację mieszkańcom ośmiu z 15 dzielnic miasta, a częściową - czterech innych. Mieszkają w nich w sumie prawie dwa miliony osób.
Wielka woda od lipca
Powódź zalewa Tajlandię od lipca. Wśród szczególnie dotkniętych żywiołem obszarów jest dawna stolica królestwa Syjamu, Ayutthaya. Położony tam starożytny kompleks świątyń, który został umieszczony na liście światowego dziedzictwa kultury UNESCO, znalazł się pod wodą. Woda zalała również zagłębie przemysłowe, z prowincjami Ayutthaya i Pathum Thani na czele. Tylko w pierwszej z nich podtopionych zostało 300 z 2150 znajdujących się tam zakładów pzremysłowych. Wiele z nich musiało tymczasowo wstrzymać produkcję, m.in. Honda, Toyota i Suzuki oraz Hitachi i Nikon.
Ogromne straty Według wstępnych szacunków Banku Tajlandii straty spowodowane przez powódź wyniosą ok. 1,9-2,6 miliardów dolarów, nie uwzględniając kosztów odbudowy zniszczonych budynków. Ministerstwo Rolnictwa podało, że powodzie mogą uszkodzić ponad milion hektarów pól ryżowych. Jeśli tak się stanie, ryż podrożeje. Tajlandia jest jego największym eksporterem na świecie.
Autor: map/ms / Źródło: PAP