Niszczą uprawy i produkty spożywcze w sklepach. Duża część mieszkańców stanu Nowa Południowa Walia w Australii zmaga się z myszami. Problem jest tak poważny, że ślady obecności zwierząt są znajdowane na ciałach pacjentów miejscowego szpitala.
Mieszkańcy australijskiego stanu Nowa Południowa Walia mają ogromny problem z myszami. Przykładem jest miasteczko Gilgandra na zachodzie stanu. Jak donosi Agencja Reutera, mieszkańcy zmagają się z gryzoniami od wielu tygodni i twierdzą, że to najgorsza plaga myszy od dziesięcioleci. Zwierząt jest bardzo dużo i dość szybko się mnożą. Jednemu z mieszkańców udało się nagrać tysiące biegających gryzoni na swojej farmie.
W sklepach i szpitalach
Tak ogromna i szybko zwiększająca się populacja myszy to powody do niepokoju, szczególnie dla rolników. Zwierzęta niszczą plony i zapasy żywności. Myszy wchodzą także do supermarketów i magazynów, gdzie przechowywane są produkty spożywcze.
Jak donoszą lokalne media, gryzonie przedostały się nawet do miejscowych szpitali, gdzie pogryzły kilku pacjentów.
Władze regionu wprowadziły już specjalne programy walki z gryzoniami, jednak te na razie niewiele dały. Mieszkańcy mają nadzieję, że problem rozwiąże nadejście intensywnych opadów deszczu, które spowodują, że myszy zaczną topić się w swoich norach.
Według lokalnych mediów tylko jedna para myszy może spłodzić średnio do 500 sztuk potomstwa w ciągu sezonu.
Autor: kw/dd / Źródło: Reuters, The Guardian