Zjawiskowe zachody słońca mogą podziwiać mieszkańcy zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych i Kanady. Niezwykła feeria barw, którą można zobaczyć na niebie, to efekt... pożarów lasów na Syberii. Wszystko za sprawą dymu oraz popiołu, które znalazły się w atmosferze.
Chmura dymu rozciąga się na wysokość 12 kilometrów. Zaistniałą sytuacją nie są zdziwieni naukowcy z NASA. Jak wyjaśniają, to naturalne, że chmura dymu została "przechwycona" przez prądy powietrza.
Piękne zachody słońca...
Naukowcy studzą jednak entuzjazm fanów pięknych zachodów słońca. Jak wyjaśniają, wiatr może przenieść nie tylko dym i popiół, ale i zanieczyszczenia, a także zarodniki chorób.
Już miesiąc
Pożary trawią lasy Syberii od blisko miesiąca. Żywioł pochłonął już 20 tys. ha lasów. Według rosyjskich władz, w wielu wypadkach przyczyną pożarów były wypalania prowadzone przez rolników, które wymknęły się spod kontroli, a także ogniska. W niektórych miejscach ogień mógł wybuchnąć od uderzenia pioruna.
Według organizacji ekologicznej Greenpeace w tym roku ogień wypalił już w Rosji więcej terenu niż przez cały rok 2010, w którym intensywne pożary pustoszyły zachodnią część kraju, powodując powstanie rzadko spotykanych pirocumulusów, czyli "chmur ogniowych".
Zadymione miasta
Dym unosi się w powietrzu, a jego koncentracja w powietrzu czasami przekracza poziomy bezpieczne dla człowieka. Dym z Syberii snuje się aż do Alaski i Kanady. Pożary powodują też zadymienie miast takich jak Chabarowsk, Krasnojarsk, Tomsk, Tiumeń, Nowosybirsk i wielu innych.
Dym jest szczególnie niebezpieczny w miastach, bo jest w stanie łatwiej przeniknąć do płuc dużej liczby ludzi, a mieszkańcy miast zwykle mają bardziej nadwyrężony układ oddechowy. Mieszkańcy Syberii radzą sobie wykupując specjalne maski.
Autor: adsz/rs / Źródło: newsru.com