Według fizyka z Uniwersytetu Warszawskiego doktora Franciszka Rakowskiego, do opanowania epidemii konieczne jest uodpornienie społeczeństwa na koronawirusa SARS-CoV-2. Inaczej czekają nas kolejne miesiące z obostrzeniami. - Tylko ta sytuacja sprawi, że będziemy bezpieczni i epidemia nie będzie mogła wybuchnąć ponownie - mówił.
Modele matematyczne wskazują, że jesteśmy jeszcze przed szczytem zachorowań, ale nie jest jasne, kiedy dokładnie on nastąpi.
- Nasze modele obejmują oczywiście długi czas, rzędu wielu miesięcy i pewne pierwsze predykcje się pojawiają. Natomiast ciężko o nich mówić, ponieważ nie znamy jeszcze wiarygodności naszych modeli - ocenił Rakowski.
Niewielka baza danych
Jak dodał, dopasowania, które tworzą, dotyczą bardzo niewielu danych w stosunku do całego przebiegu epidemii. Koronawirus panuje na świecie od kilkudziesięciu dni, ale nie zatrzymuje się, więc taka wyjątkowa sytuacja może trwać jeszcze bardzo długo. Fizyk przyznał, że z takiej bazy danych trudno wyznaczyć trafne przewidywania, jednak wstępne prognozy mogą posłużyć rządzącym w wyznaczaniu planu działania na kolejne etapy epidemii.
- To co mogę powiedzieć to to, że stan zagrożenia epidemicznego będzie jeszcze długo trwał, dopóki społeczeństwo nie nabierze odporności. Im wolniej tej odporności nabieramy, tym jest dla nas bezpieczniej, bo wydolność służby zdrowia jest na wysokim poziomie, jednak epidemia rozciąga się w czasie. Myślę że raczej nie możemy się spodziewać piku epidemii w najbliższym okresie, raczej będziemy ją dławili przez dłuższy czas. To jest takie przewidywanie, które wynika nie tylko z modeli matematycznych, ale i ze zdrowego rozsądku - stwierdził doktor.
Kwestia szczepionki
Jak dodał fizyk, przy założeniu, że szczepionka została już wymyślona, to dziennie będzie można nią zaszczepić około 100 tysięcy osób.
- Czyli jeśli tempo immunizacji będzie sięgać 100 tysięcy osób dziennie, to epidemia trwałaby 300 dni. Jeśli nie wydarzy się coś nadzwyczajnego, to ten czas zagrożenia epidemicznego będzie trwał jeszcze długo, co wynika chociażby z tego rachunku, jaki przed chwilą przedstawiłem - ocenił Rakowski.
Obliczenia matematyczne
Specjalista dodał, że w Polsce krzywa zakażeń rośnie w ujęciu skali liniowej.
- Tutaj można wrócić troszeczkę do wiedzy licealnej. Większość serwisów podaje zarówno skalę liniową, jak i logarytmiczną. Warto patrzeć na skalę logarytmiczną i gdyby u nas był przyrost epidemii wykładniczy, to obserwowalibyśmy linię prostą. U nas ta linia bardzo ładnie się zagina, ona ma takie wybrzuszenie, zagina się troszeczkę w dół, czyli spowalnia. To oznacza, że nie mamy wzrostu wykładniczego, czyli że epidemia jest przynajmniej mitygowana, jeśli nie tłumiona. I to dobrze. Jak się spojrzy na te same wykresy w innych państwach, na przykład w Stanach Zjednoczonych, tam między 1 a 22 marca w skali logarytmicznej jest linią prostą. To oznacza, że to był bardzo niebezpieczny i ciężki czas dla Stanów Zjednoczonych, ponieważ przyrost był wykładniczy. I około 22 marca jest takie zagięcie, przytłumienie, co oznacza, że pewne restrykcje administracyjne zaczęły skutkować i epidemia zwolniła tempo - opisywał fizyk.
Jak dodał, większość modeli matematycznych uzależnia rozwój epidemii od stopnia kontaktów z osobą zakażoną, dlatego konieczne jest, by każdy zakażony został w domu. Ta wartość została przed doktora nazwana parametrem zdrowego rozsądku. Jednak niektórzy przechodzą zakażenie zupełnie bez objawów i to oni mogą być czynnikiem powodującym wzrost epidemii.
#zostanwdomu
Doktor stwierdził, że przebieg epidemii w Polsce jest dość łagodny, a według wykresów krzywa logarytmiczna liczby zakażeń zaczyna się wypłaszczać.
- Dużo zależy od reakcji społecznej i od tego, w jaki sposób społeczeństwo będzie się zachowywało, gdzie nastąpi nasze zmęczenie, gdzie nie będziemy mogli usiedzieć w domu, będziemy szukali świeżego powietrza, chcieli wychodzić, spotykać się z ludźmi i zobaczymy, jak długo w takiej dyscyplinie jak w tej wytrzymamy. Ale wygląda na to, że jeśli byśmy taką dyscyplinę utrzymali, to ta krzywa powinna się w dalszym ciągu wypłaszczać - mówił.
"Coraz więcej rozumiemy"
Jednak z drugiej strony konieczne jest nabranie przez Polaków odporności. Dlatego konieczna jest kontrola zachorowań tak, by odbywały się w jak najbardziej bezpiecznych warunkach. Na ten moment to jedyny sposób na zimmunizowanie.
Rakowski zauważył pozytywne aspekty w badaniu koronawirusa.
- Integrujemy działania i coraz więcej rozumiemy z tego, jak epidemie przebiegają na całym świecie. W związku z tym budujemy coraz lepsze narzędzia, żeby powstrzymywać tę epidemię, żeby śledzić czy kwarantannować inteligentnie zakażone osoby albo te, które miały kontakt z zakażonymi. Czyli na tych wszystkich polach walki jesteśmy coraz bardziej sprawni, coraz bardziej zorganizowani i akurat to, że Polska weszła później w epidemię, później pojawił się koronawirus, działa na naszą korzyść - podsumował Rakowski.
Całej rozmowy wysłuchasz tutaj:
Autor: kw/map / Źródło: tvn24