- Fala zachorowań może zacząć wygasać dopiero w maju lub czerwcu przyszłego roku - uważa prezes Polskiego Towarzystwa Wakcynologii dr hab. Ernest Kuchar, odnosząc się do wzrostu zakażeń SARS-CoV-2 w Polsce. Zdaniem podkarpackiego konsultanta w dziedzinie chorób zakaźnych dr hab. Andrzeja Cieśli, zmniejszenie liczby infekcji zależy nie tylko od "ogólnych zarządzeń, ale także od postawy każdego z nas".
W Polsce gwałtownie rośnie liczba zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 i wywołanych nim zgonów. W sobotę Ministerstwo Zdrowia poinformowało o ponad 13 tysiącach nowych zakażeniach koronawirusem SARS-CoV-2, odnotowano także najwyższy dzienny bilans zgonów od początku epidemii. - Na sporą liczbę wykrytych zakażeń ma wpływ ogromna liczba wykonanych testów - zauważył dr hab. Ernest Kuchar, kierownik Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, prezes Polskiego Towarzystwa Wakcynologii. - Natomiast znacznie bardziej istotne jest, ile osób z powodu COVID-19 przebywa w szpitalach, ile osób jest podłączonych pod respiratory, ile osób umiera. To są krytyczne wartości - zwrócił uwagę Kuchar.
System ochrony zdrowia w niebezpieczeństwie
Zdaniem eksperta najważniejsze jest odpowiednie przygotowanie i doposażanie szpitali. - To jest to wąskie gardło systemu - zaznaczył. - Cały problem z koronawirusem polega na tym, że jest to patogen na tyle zjadliwy, iż chorzy w znacznie większym odsetku niż przy innych wirusach układu oddechowego wymagają pomocy szpitalnej, włącznie z pobytem na oddziałach intensywnej terapii - wskazał ekspert. - Przy wielu zachorowaniach, SARS-CoV-2 może nam zablokować system ochrony zdrowia. A relatywnie najmniej jest łóżek i stanowisk na oddziałach intensywnej terapii - podkreślił.
Jak dodał specjalista, "w związku z okresem wylęgania choroby zakaźnej, efekty działań widzimy z opóźnieniem, w przypadku nowego koronawirusa, z jedno lub dwutygodniowym opóźnieniem". - Dwa tygodnie od wprowadzenia pierwszych poważniejszych obostrzeń powoli mijają, miejmy nadzieję, że efekty będą zauważalne. A na efekty obostrzeń, które teraz wprowadzono, poczekamy kolejne dwa tygodnie - wyjaśnił.
"Fala zachorowań może zacząć wygasać dopiero w maju lub czerwcu"
Według prezesa Polskiego Towarzystwa Wakcynologii "nawet jednak, jeżeli jesienią czy zimą zachorowań wymagających hospitalizacji będzie mniej, nie będzie to jeszcze oznaczać, że koronawirus został pokonany" - Fala zachorowań może zacząć wygasać dopiero w maju lub czerwcu przyszłego roku, tak jak w tym roku, kiedy spadek zachorowań notowaliśmy późną wiosną - podkreślił dr Kuchar.
Wzrost zakażeń "niestety potrwa dłużej", ale zależy to też "od postawy każdego z nas"
- Wirus rozprzestrzenił się. W poprzednich miesiącach epidemii źródła zakażenia były w większości przypadków znane, aktualnie hospitalizowani pacjenci nie znają przyczyn zarażenia - zauważył podkarpacki konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych, pracownik Uniwersytetu Rzeszowskiego dr hab. Andrzej Cieśla. Jak wskazał, "mogą to być przypadkowe kontakty w miejscach zgromadzenia większej liczby osób, bezpośrednia rozmowa z osobą zakażoną z brakiem dystansowania lub zabezpieczenia maską".
W ocenie specjalisty wzrost zakażeń "niestety potrwa dłużej, to jest kwestia liczby osób, które są w tej chwili zakażone". - Żeby doszło do wyhamowania i spadku nowych zarażeń, konieczne jest zmniejszenie liczby kontaktów społecznych, co uzależnione jest nie tylko od ogólnych zarządzeń, ale także od postawy każdego z nas - wytłumaczył. Doktor Cieśla zwrócił uwagę, że "zachowania osób niewierzących w istnienie epidemii COVID-19 stwarza ryzyko dla nich samych i innych osób, ale także niweczy wysiłek reszty społeczeństwa w walce z rozprzestrzenianiem się koronawirusa". - Niektórzy nie chcą zakładać masek w miejscach publicznych, w bezpośrednim kontakcie z drugimi osobami. Inni zasłaniają tylko usta, a to powoduje, że maska tak używana nie zabezpiecza przed zakażeniem a także rozprzestrzenianiem wirusa - mówił.
Autor: ps / Źródło: PAP, tvn24.pl