Co najmniej 367 pożarów wybuchło w różnych rejonach północnej części Kalifornii, zmuszając dziesiątki tysięcy osób do opuszczenia domów i ucieczki przed płomieniami. Podczas akcji rozbił się śmigłowiec gaśniczy, pilot zginął. Wiele pożarów zaczęło się od uderzeń piorunów.
W ciągu 72 godzin zarejestrowano prawie 11 tysięcy wyładowań atmosferycznych podczas gwałtownych burz, ocenianych jako najgroźniejsze od dekady. Z 367 pożarów, które wznieciły, ponad 20 zajęło znaczne obszary i zagroziło gęsto zaludnionym rejonom.
Reporter Agencji Reutera relacjonował, że widział dziesiątki spalonych domów i martwe zwierzęta w rejonie Vacaville. Pożar strawił tam około 50 tysięcy hektarów terenu, ponad setkę budynków.
Łącznie - jak podaje CNN - ogień zajął powierzchnię ponad 120 tysięcy hektarów.
Zginął pilot
Walkę z żywiołem prowadzą w skrajnie trudnych warunkach strażacy. W środę podczas akcji gaśniczej doszło do katastrofy. Rozbił się śmigłowiec zrzucający wodę nad obszarami objętymi ogniem w pobliżu miasta Coalinga w hrabstwie Fresno, około 250 kilometrów na południe od San Francisco. Zginął pilot, który był jedyną osobą na pokładzie - przekazała w oświadczeniu kalifornijska agencja CalFire (California Department of Forestry and Fire Protection).
Ewakuacja w środku nocy
Płomienie na krótko zablokowały autostradę międzystanową nr 80 pełną samochodów z ludźmi uciekającymi przed pożarami.
Szczególnie zagrożone jest Vacaville, miasto liczące około 100 tysięcy mieszkańców, położone między San Francisco i stolicą stanu - Sacramento. Mieszkańcom wydano w środku nocy polecenie natychmiastowej ewakuacji, po tym jak żywioł pochłonął kilkadziesiąt domów mieszkalnych. Ranne zostały cztery osoby.
Alberowie musieli ewakuować się około drugiej w nocy. Wzięli tylko to, co mieli na sobie. - Ogień zbliżał się w naszą stronę, nic nie mogłem zrobić - relacjonował w rozmowie z CNN Ken Alber. Jego żona dodała, że myśleli, że dom przetrwa pożar. - Jestem w szoku. Nie potrafię jasno myśleć. Mieliśmy w domu rzeczy z 30 lat - mówiła.
Ewakuowano też więzienie stanowe oraz większość personelu znajdującej się nieopodal wojskowej bazy lotniczej Travis.
Skwar i burze, w efekcie pożary
- Doświadczamy pożarów, jakich nie widzieliśmy od wielu, wielu lat - mówił na konferencji prasowej gubernator Kalifornii Gavin Newsom. Dodał, że "wszystko spowodowała ta niezwykła pogoda, której doświadczamy, a zwłaszcza uderzenia piorunów".
Jak mówił rzecznik strażaków, Scott Maclean, ostatni raz Kalifornia doświadczyła burz o tak niszczycielskich rozmiarach w 2008 roku. Tegoroczne lato jest w Kalifornii wyjątkowo gorące, temperatura na południu stanu sięga 48 stopni Celsjusza, a w słynnej Dolinie Śmierci na pustyni Mojave nawet ponad 50 stopni.
Pustynny, suchy klimat w połączeniu z wysoką temperaturą i silnym wiatrem powodują, że wysuszona roślinność zajmuje się błyskawicznie od pierwszej iskry.
Autor: /aw / Źródło: Reuters, PAP, CNN