Pewien pająk zmienia upodobania żywieniowe, a naukowcy i ekolodzy bardzo się z tego cieszą. Jest bowiem szansa, że łańcuch związanych z tym zdarzeń opóźni ocieplanie się Arktyki i topnienie jej lodów. Znany jest już "efekt motyla", będzie "efekt pająka"?
Trzepot skrzydeł motyla w Ohio może po kilku dniach spowodować w Teksasie burzę piaskową - taką anegdotą, ilustrującą tak zwany efekt motyla, tłumaczy się na gruncie teorii chaosu występowanie pewnych zjawisk meteorologicznych.
Najnowsze wyniki badań naukowych mogą sprawić, że niedługo będziemy mówili o "efekcie pająka" i jego wpływie na globalne zmiany klimatyczne.
Wilcze pająki i skoczogonki, czyli bohaterowie dramatu
Inaczej niż większość czających się w pajęczynach krewniaków, pająki z rodziny pogońcowatych (Lycosidae) - zwane wilczymi - wolą tropić swoją zdobycz. Czasem ścigają upatrzoną ofiarę i rzucają się na nią w stosownym momencie, innym razem czekają w zasadzce, aż pechowiec sam pojawi się w okolicy. W polowaniach małym drapieżnikom pomaga świetny wzrok.
Pogońcowate żyją we wszystkich strefach klimatycznych, także w Arktyce. Ich dieta w tych mroźnych regionach składa się w dużej mierze ze skoczogonków (Collembola) - prymitywnych bezskrzydłych stawonogów z grupy siostrzanej dla owadów.
Badania, których wyniki opublikowano właśnie w czasopiśmie naukowym "Proceedings of the National Academy of Sciences" wykazały, że ocieplający się klimat Arktyki prawdopodobnie zmieni upodobania żywieniowe pająków. A to z kolei - mają nadzieję badacze - może uruchomić cykl zdarzeń, który postawi barierę zmianom klimatycznym w regionie.
Miniaturowe ekosystemy
Dr hab. Amanda Koltz, biolog z Uniwersytetu Waszyngtona z siedzibą w St. Louis w stanie Missouri, specjalizuje się w badaniach relacji drapieżnik-ofiara oraz ich wpływu na ekosystem. Wiedząc, że globalne ocieplenie wpływa na interakcje w świecie zwierząt, zdecydowała się podjąć studia nad przypadkiem arktycznych pająków pogońcowatych.
Koltz i jej zespół zainstalowali w tundrze na północy Alaski kilka miniaturowych ekosystemów, o szerokości półtora metra każdy. Studia nad nimi prowadzili przez dwa sezony letnie. W takich izolowanych środowiskach mogli kontrolować temperaturę i z bliska obserwować zarówno liczebność badanych organizmów, jak i ich zachowanie. W niektórych miniekosystemach utrzymywali stałą temperaturę, w innych instalowali urządzenia podnoszące ją o kilka stopni, co miało symulować ocieplające się warunki w Arktyce.
Wnioski do jakich doszli, stanowiły do pewnego stopnia zaskoczenie.
A gdyby pająki nie chciały jeść skoczogonków?
Zacząć trzeba od wyjaśnienia, jak sytuacja wygląda obecnie. Dieta skoczogonków - głównego pożywienia pająków Lycosidae w Arktyce - składa się z grzybów rozkładających martwe rośliny. Wynikiem tego rozkładu jest emisja do atmosfery gazów cieplarnianych. Gdy pająki kontrolują populację skoczogonków, mniej grzybów jest zjadanych. Co za tym idzie, tempo i skala rozkładu martwej materii roślinnej są większe. W końcowym zaś efekcie - większa jest emisja gazów cieplarnianych.
Naukowcy od dość dawna wiedzą, że zmiany klimatyczne mogą mieć szczególny wpływ na arktyczne pająki - przypomina "National Geographic". Już w 2009 roku ustalili, że wraz ze wzrostem średniej temperatury, te nieduże - mierzące mniej niż 1,5 centymetra - stworzenia prawdopodobnie zwiększą swe rozmiary i płodność. To z kolei doprowadziłoby do zwiększenia ich populacji.
Naukowcy doszli wówczas do - wydawałoby się, logicznego - wniosku, że większe i liczniejsze pogońcowate "rzuciłyby się" na skoczogonki ze zwiększoną łapczywością. W czasie eksperymentu prowadzonego przez dr Koltz okazało się, że jest wręcz przeciwnie.
Słabnący apetyt na skoczogonki
Zaobserwowano, że pająki żyjące w cieplejszych warunkach traciły zainteresowanie insektami. Polowały raczej na "pośrednie drapieżniki", głównie mniejsze pająki. To w konsekwencji uruchamiało następujący cykl zdarzeń: większa populacja skoczogonków - mniej grzybów - wolniejszy rozkład martwych roślin - znacząco mniej gazów cieplarnianych.
Naukowcy przyznają, że pozostaje w dużym stopniu zagadką, dlaczego w cieplejszym środowisku pająki rezygnują z odżywiania się skoczogonkami. Magazyn "Science" - w artykule zatytułowanym "Czy ten mały pajączek pomoże Arktyce zachować chłód?" - podkreśla, że "dopóki badacze nie dowiedzą się, dlaczego dieta 'wilczych pająków' się zmienia, trudno jest rozciągać wyniki eksperymentu prowadzonego w małej skali na cały region". Dr Koltz pozostaje jednak optymistką. Owszem, przyznała, że "pająki nie uchronią nas od zmian klimatycznych". - Jednak stwierdziliśmy, że kiedy jest cieplej i liczba pająków się zwiększa, procesy rozkładu spowalniają - oświadczyła. - To zaś pozwala wierzyć, że w pewnych okolicznościach można się spodziewać złagodzenia niektórych skutków ocieplenia. To dobrze - dodała.
Wilcze pająki i szare wilki
Można by zapytać, dlaczego w ogóle nawyki żywieniowe małych pajączków mogą mieć jakikolwiek poważny skutek dla globalnego ekosystemu.
Koltz zobrazowała to porównaniem dwóch arktycznych drapieżników: "wilczych pająków" i szarych wilków. Okazuje się, że łączna biomasa tych pierwszych przewyższa łączną biomasę tych drugich w stosunku osiemdziesiąt do jednego. Lekko licząc.
Autor: rzw / Źródło: smithsonianmag.com, sciencemag.org, nationalgeographic.com, TVN Meteo
Źródło zdjęcia głównego: Pixabay/EduradTFZW (CC0)