Wielka burza śnieżna, podczas której pojawią się nie tylko śnieg i wiatr, lecz także marznący deszcz, uderzy w południowo-wschodnią część Stanów Zjednoczonych. Władze poinformowały, że dotychczas zamarzło już 12 osób.
Do wschodniego wybrzeża USA zbliża się bombogeneza, czyli bardzo głęboki obszar niskiego ciśnienia. Uderzy w północno-wschodnią część USA jeszcze w tym tygodniu, prawdopodobnie w czwartek. Zjawisko przyniesie ze sobą silne porywy wiatru i duże mrozy. W Nowej Anglii opady osiągną od 15 do 30 cm, a prędkość porywów wiatru wyniesie od 64 do prawie 97 km/h.
Jednak to nie znaczy, że obecnie w Nowej Anglii aura jest sprzyjająca. Padał tam zamarzający deszcz, deszcz ze śniegiem i śnieg.
We wschodniej Florydzie, Georgii, Karolinie Południowej i Północnej oraz w Wirginii spadnie około 15 centymetrów śniegu, który może zamienić się w lód.
Jak podały władze, w tym tygodniu z powodu mrozu zmarło już 12 osób, przy czym większość to osoby bezdomne.
Pięć ciał znaleziono w Wisconsin, cztery w Teksasie, jedno w Dakocie Północnej i Missouri.
We wtorek gubernator stanu Georgia Nathan Deal ogłosił stan wyjątkowy dla 28 hrabstw. Gubernator Florydy Rick Scott wezwał mieszkańców północnej części swojego stanu, aby przygotowali się na nadejście żywiołu. Lokalne władze otworzyły specjalne schroniska dla bezdomnych w 22 z 67 hrabstw stanu. Jak poinformowali meteorolodzy, gdy burza osłabnie, to arktyczna masa powietrza wciąż pozostanie na wschodnim obszarze.
Zima stulecia?
W Bostonie przez równo siedem dni temperatura utrzymywała się poniżej 6,7 stopni mrozu, co nie zdarzyło się jak dotąd od przeszło stulecia.
- Mieszkam tu od 78', ale nie przypominam sobie, by było aż tak zimno - przyznał Yiannis Galanopoulos, uliczny sprzedawca w Nowym Jorku. - Takie jest życie - konstatuje, choć przyznaje, że przeszło mu przez myśl, by przenieść się w nieco cieplejsze regiony.
Władze poszczególnych miast przypominają mieszkańcom, by nie byli obojętni na marznących na ulicy ludzi czy zziębnięte zwierzęta, lecz zgłaszali podobne przypadki funkcjonariuszom.
- Zależy nam na tym, by każdy miał ciepło i dach nad głową - zapewniła burmistrz Waszyngtonu Muriel Bowser.
Zabójczy mróz i zimowe rekordy
W Aberdeen, w Dakocie Południowej, termometry pokazały rekordowe minus 36 stopni Celsjusza. Poprzedni rekord w Nowy Rok padł aż 99 lat temu.
Z kolei w Omaha, w stanie Nebraska, temperatura spadła w niedzielę do minus 26 stopni Celsjusza, czyli do poziomu nienotowanego tam od 1884 roku. Władze przesunęły na najbliższy weekend noworoczny pokaz sztucznych ogni, który co roku przyciąga ok. 30 tys. widzów.
Kolejny rekord padł w Indianapolis, gdzie we wtorek rano temperatura spadła do minus 24 stopni Celsjusza. Dotychczasowy rekord dla 2 stycznia padł w 1887 roku. W szkołach w Indianapolis odwołano lekcje.
Na północnym wschodzie Montany temperatura odczuwalna spadła do minus 50 stopni Celsjusza, a w znanym z lodowatych zim Duluth, w Minnesocie do minus 38 stopni Celsjusza. W Teksasie, np. w Austin na południu, z powodu rzadkich opadów śniegu na śliskich drogach dochodziło do wielu wypadków.
Szkoły skute lodem
We wtorek wiele szkół w stanach Iowa, Massachusetts, Indianapolis i północnym Ohio zostało zamkniętych z powodu zbyt dużego mrozu.
- Przenikliwy chłód jest po prostu zbyt niebezpieczny, by pozwolić dzieciom na czekanie na przystanku na nadjeżdżający autobus - powiedział Herb Levine, kurator szkolny z Bostonu.
Niskie temperatury, które w poniedziałek odnotowywano na Środkowym Zachodzie, nie zniechęciły setek ludzi przed noworoczną kąpielą w jeziorze Michigan. Mimo ujemnych temperatur i ostrzeżeń przed hipotermią tłumy wzięły udział w tzw. Polar Plunge w Milwaukee. Organizatorzy odwołali jednak podobną imprezę w Chicago, gdzie nad jeziorem Michigan unosiła się biała para.
Podobny los spotkał inną noworoczną tradycję - pływanie na nartach wodnych po jeziorze Pigeon na zachodzie stanu Michigan. Po raz pierwszy od 1980 roku impreza się nie odbyła, gdyż jezioro pokryła warstwa lodu.
Trudny czas dla bezdomnych
Michael Kimberl, współzałożyciel obozowiska dla bezdomnych w Pensacoli na Florydzie, powiedział we wtorek, że ci, którzy nie mają dachu nad głową otrzymają pomoc. Wolontariusze rozdawali paliwo niezbędne do ogrzewania i dodatkowe koce. - Nie jesteśmy przystosowani do tak surowych warunków pogodowych - poinformował Kimberl. W schroniskach dla bezdomnych znalazły się również specjalne miejsca noclegowe, w tym specjalnie wydzielone miejsce, które jest przeznaczone tylko dla kobiet i dzieci - dodał.
Nawet 42 stopnie
Floryda to tylko jedno z wielu miejsc, które marznie. Podczas fali zimna, która nęka USA, jedynie mieszkańcy południowo-zachodnich obszarów Stanów Zjednoczonych nie odczuli przenikliwego chłodu. Mróz to zasługa nagłego napływu arktycznego powietrza, które doprowadziło do ochłodzenia tak gwałtownego, że w środę 27 grudnia na granicy Stanów Zjednoczonych i Kanady słupki termometrów wskazywały nawet do 42 stopni Celsjusza na minusie.
Autor: wd, sj/map,aw/rp,AP / Źródło: Reuters, PAP, źródło głównego zdjęcia: PAP/EPA/ALBA VIGARAY