Unia Europejska chce ukrócić proceder nadmiernej eksploatacji europejskich łowisk. Ministrowie ds. rybołówstwa po 36-godzinnych negocjacjach uzgodnili nową politykę połowów. Ale ekolodzy twierdzą, że jest za mało ambitna i nie w pełni chroni istniejące zasoby mórz.
Porozumienie podpisane w Brukseli zakłada wprowadzenie nowych, niższych limitów połowów, i zakazuje wyrzucania ryb niechcianych gatunków z powrotem do morza. Na skutek tego procederu do wody trafiają na ogół martwe zwierzęta, co przy masowych połowach zmniejsza zdolności reprodukcyjne całych gatunków.
Zakaz wyrzucania ryb do morza ma mieć zastosowanie dla makreli i śledzia od 2015 r. i dla innych gatunków od 2016 r.
Nad decyzją ministrów będzie teraz debatować Parlament Europejski. To on zadecyduje, czy wejdzie ona w życie.
Nieszczelne przepisy
Wspólna polityka rybołówstwa obowiązuje kraje członkowskie od l. 70. Uważana jest za porażkę wspólnoty, ponieważ pozwala na nadmierną eksploatację łowisk. W jej wyniku, jak wyliczyła Komisja Europejska, aż 80 proc. zasobów Morza Śródziemnego i 47 proc. Atlantyku jest nadmiernie wykorzystywanych.
Poprawy nie będzie
Organizacje ekologiczne uważają, że decyzje podjęte w Brukseli są niewystarczające do odbudowy łowisk. Uważają, że nowy projekt jest mało ambitny, i że nie powinien wejść w życie.
WWF podkreśla w swoim raporcie, że potrzeba około 100 lat, żeby odbudować wyeksploatowane zasoby rybne.
Autor: mm/mj / Źródło: Reuters