Dym unoszący się z pożarów w Australii dotarł nawet do Ameryki Południowej. Od października ogień strawił obszar o powierzchni ponad 10 milionów hektarów. Szacuje się, że w całym kraju zniszczonych zostało prawie dwa tysiące domów. Strażacy ze Stanów Zjednoczonych pomagają w gaszeniu ognia, wspomóc mają ich również Kanadyjczycy.
Wtorkowy spadek temperatury w Australii sprzyja pracy strażaków. Wysoka temperatura ma jednak powrócić jeszcze w tym tygodniu. Ponadto ma pojawić się silny wiatr powodujący rozprzestrzenianie ognia i wzniecanie nowych ognisk.
- Musimy pozostać czujni - powiedział Andrew Crisp, komisarz ds. zarządzania kryzysowego w stanie Wiktoria.
Nowa Południowa Walia zmaga się w tej chwili ze 132 pożarami. W Wiktorii zaś jest 39 pożarów.
Wielu mieszkańców różnych miejscowości w ciągu ostatnich dni pozostawało bez energii elektrycznej. W niektórych przypadkach był problem z dostępem do wody pitnej. Liczba osób potrzebujących pilnej opieki medycznej w Wiktorii wzrosła w poniedziałek o 51 procent. Jak poinformowała policja, odnaleziono dwóch mężczyzn, których zaginięcie zgłoszono w Nowej Południowej Walii. Wojsko koordynuje działania ratownicze.
Pomoc z zagranicy
W środę do Australii ma przybyć kolejnych 48 amerykańskich strażaków. W tej chwili w gaszeniu pożarów w Australii już pomaga 39 strażaków ze Stanów Zjednoczonych. Przybędzie również pomoc z Kanady. Premier Australii Scott Morrison powiedział, że rozmawiał z prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem. Wsparcie zaoferował premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson.
Zdjęcia satelitarne wykonane przez japońską sondę Himawari 8 i Ziemskie Obserwatorum NASA pokazują dym pochodzący z pożarów sięgający aż do Ameryki Południowej, między innymi do Chile.
Od października na terenie całej Australii spłonęło ponad 10,3 miliona hektarów terenu. To obszar zbliżony do powierzchni Korei Południowej. Najbardziej dotknięta niszczycielskim ogniem została południowo-wschodnia część kraju. Zginęło 25 osób i - według szacunków - pół miliarda zwierząt. Sezon pożarów australijskiego buszu rozpoczął się wcześniej niż zwykle po trwającej trzy lata suszy.
Blisko dwa tysiące zniszczonych domów
Od czasu ogłoszenia przez Radę Ubezpieczeniową Australii 8 listopada 2019 roku katastrofy pożarowej, ubezpieczyciele otrzymali prawie dziewięć tysięcy zgłoszeń dotyczących zniszczeń w Nowej Południowej Walii, Wiktorii, Queensland i na południowym obszarze kraju. Szacuje się, że wartość szkód wynosi 700 milionów dolarów. Rada odnotowała zniszczenie ponad 1800 budynków mieszkalnych.
Natomiast władze Nowej Południowej Walii, najbardziej zaludnionego stanu Australii, przekazują że od października zniszczonych zostało tam 1600 domów. Jak podają władze Wiktorii, w tym stanie ogień zniszczył 300 domów.
Autor: ps/aw / Źródło: Reuters, Enex
Źródło zdjęcia głównego: NASA