W czwartek wieczorem wybuchł indonezyjski wulkan Mount Lokon położony w północnej części wyspy Celebes. Kłęby dymu i popiół zostały wyrzucone na ponad tysiąc pięćset metrów.
Wybuch wywołał panikę wśród miejscowej ludności. Władze podjęły decyzję o ewakuacji 28 tysięcy ludzi zamieszkujących obszar zagrożenia, czyli żyzne stoki wulkanu (3,5 km od krateru Tompaluan). Nie ma doniesień o ewentualnych ofiarach.
Pierwsi mieszkańcy zostali ewakułowani z okolic wulkanu w środę, zaraz po pierwszych ostrzeżeniach. Stan alarmowy utrzymywał się od tygodnia. W tym czasie niemal codziennie dochodziło do niewielkich erupcji.
- Spływająca gorąca lawa wypaliła lasy wokół krateru – powiedział Sutopo Purwo Nugroho, rzecznik krajowej agencji zajmującej się klęskami żywiołowymi. Aktywność wulkanu jest wciąż bardzo duża i w każdej chwili może dojść do kolejnej erupcji.
Wybucha wulkan, ludzie zakładają czapki
Pierwszy poważny wybuch wulkanu liczącego ponad 1570 metrów miał miejsce w czwartek o godzinie 22.46 czasu miejscowego. Kolejny wybuch nastąpił tuż po północy, a trzeci o godzinie 1.10 w piątek. Mieszkańcy zostali obudzeni przez potężny huk. W popłochu wybiegali z domów wkładając na siebie grube swetry i czapki.
Międzynarodowe lotnisko w Mando funkcjonuje normalnie. Dzięki temu jest w stanie przyjmować samoloty z turystami przyjeżdżającymi w poszukiwaniu wrażeń na rafach koralowych w Bunaken.
Indonezyjski rząd planuje przekazać maski ochronne i namioty ludziom, którzy tymczasowo schronili się w szkolnych budynkach. Wulkanolodzy ogłosili najwyższy poziom alarmowy.
Niszycielski "Ring of Fire"
Indonezja jest czwartym na świecie najbardziej zaludnionym krajem. Jest także położona na pacyficznym "pierścieniu ognia" przez to często staje się ofiarą klęsk żywiołowych takich, jak trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, tsunami i powodzie.
Mount Lokon jest jednym z 129 aktywnych wulkanów w tym kraju. Po raz ostatni do jego erupcji doszło w 1991 roku. Zginął wówczas szwajcarski turysta, a tysiące osób zostało ewakuowanych.
Autor: usa//aq, ms / Źródło: reuters, pap