11 mld dolarów planują wydać Chińczycy na budowę nowej metropolii, przed której powstaniem trzeba będzie spłaszczyć 700 gór. Zarówno chińskie władze i media, jak i sami konstruktorzy zachwalają projekt. Ekolodzy jednak biją na alarm.
Lanzhou, w okolicy którego ma powstać nowe miasto, leży pośrodku północno-zachodnich Chin, na wysokości ok. 1500 m n.p.m. Miasto znajduje się na skraju Wyżyny Lessowej nad Żółtą Rzeką. Jest wciśnięte w wąską długą dolinę, a zamieszkuje je 3,6 mln ludzi.
Będące ważnym ośrodkiem przemysłu tekstylnego, chemicznego i metalurgicznego, Lanzhou ma opinię najbardziej zanieczyszczonego, według Światowej Organizacji Zdrowia, miasta Chin. China Pacific Construction Group, na czele której stoi nazywany chińskim Donaldem Trumpem Yan Jiehe, ma zamiar rozbudować miasto. Dzięki temu w okolicy powstanie metropolia, w której pokłada się duże nadzieje.
Projekt wysokiej rangi
Decyzja o budowie nowego ośrodka została zaaprobowana w sierpniu przez najwyższe chińskie kierownictwo, dzięki czemu pod koniec października rozpoczęto pierwszą fazę niwelowania gór.
Projekt spłaszczenia 700 gór określany jest "największym w historii Chin przenoszeniem gór". Nowy Obszar Lanzhou ma mieć powierzchnię 130 tys. ha, a prace nad jego budową mają zakończyć się w 2030 roku. Wiadomo już, że łączny koszt inwestycji oceniany jest na 11 mld dolarów.
Same zalety?
Chińska telewizja zachwala Nowy Obszar Lanzhou jako teren "zrównoważonej gospodarki opartej na przemyśle energooszczędnym", w tym również na nowoczesnym rolnictwie. Oficjalny chiński dziennik "China Daily" informuje natomiast, że wybudowanie metropolii może przynieść wzrost PKB w regionie do ponad 37 mld dolarów.
Ponadto China Pacific Construction Group zapewnia, że nowe Lanzhou będzie miejskim rajem na ziemi, pełnym drapaczy chmur, drzew, parków, ogrodów, stawów, jezior i plaż. Tak jest przedstawiane na wizualizacjach.
Ekolodzy widzą wady
Ekolodzy podkreślają jednak, że projekt ma więcej wad niż zalet.
Krytycy budowy zarzucają mu m.in. niewykonalność ze względu na środowisko naturalne. W Gansu jest mało wody. Prowincja jest też otoczona pustyniami i narażona na burze piaskowe.
"W Anglii i Ameryce nie zaprzestaje się rozwoju"
Jak odpisała w odpowiedzi brytyjskiej gazecie "The Guardian" rzeczniczka China Pacific Construction Group, nie ma się czego obawiać. "Środowisko naturalne Lanzhou jest już naprawdę ubogie, to wszystko są opustoszałe, praktycznie bezwodne góry. Nasz styl rozwoju sprowadzi na powrót wodę do tego rejonu, doprowadzi do zalesienia i wszystko będzie lepiej niż przedtem" - napisała Angie Wong.
Dodała, że "czy to w Anglii, czy Ameryce, czy jakimkolwiek kraju, nie zaprzestaje się rozwoju z powodu skąpych zasobów wynikających z geografii".
Będzie powodzenie?
Projekt ten jest piątym z projektów o najwyższej państwowej wadze. Inne projekty tej rangi to m.in. nowa handlowo-finansowa dzielnica Pudong w Szanghaju i Nowy Obszar Binhai w Tiencinie (Tianjin) w północno-wschodnich Chinach, gdzie na kilkuset kilometrach kwadratowych mokradeł powstaje odpowiednik specjalnej strefy ekonomicznej Shenzhen. Ciekawostką Binhai jest w połowie już wybudowana replika 120 budynków Manhattanu.
W Chinach nie brak jednak ambitnych projektów rozwoju, które albo upadły, albo nie spełniły pokładanych w nich nadziei - przypomina portal Shanghailist. Często wynikały one z ambicji lokalnych urzędników.
Miasto Chenggong, wybudowane jako satelita Kunmingu, stolicy prowincji Yunnan, nie przyciągnęło do siebie mieszkańców ani przemysłu. Według pracownicy Banku Światowego Holly Krambeck w Chenggongu stoi pustych ponad 100 tysięcy mieszkań. Z kolei na obrzeżach miasta Dongguan w prowincji Guangdong jedno z wybudowanych tam największych na świecie centrów handlowych, otwarte w 2005 roku, świeci pustkami - większości z 1500 sklepów nikt nie wynajął.
Autor: map/rs / Źródło: PAP