To tylko niewielka część sprzętu sportowego, który skradziono z klubu łuczniczego UKS Morświn w Gdyni. Foliowy worek, w który zapakowane były łuki sportowe i strzały ktoś porzucił w jednej z bram w Gdyni. Henryk Szylberg, prezes klubu ma nadzieję, że w złodziejach obudziło się sumienie i reszta sprzętu też się odnajdzie.
- Gdyby nie nagłośnienie sprawy, przede wszystkim przez waszą telewizję, na pewno sprzętu bym nie odzyskał. Może to trafiło do sumienia złodziei – mówi Henryk Szylberg, prezes Uczniowskiego Klubu Sportowego w Gdyni. – Zgłosiłem kradzież na policję 31 stycznia, a 7 lutego była już decyzja o umorzeniu.
Złodziej oddał część sprzętu
- Sprzęt łuczniczy ktoś zostawił w bramie przy ulicy Wielkopolskiej. Zapakowany był w worek foliowy - informuje Michał Rusak z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni.
Klub UKS Morświn złodzieje okradli tydzień temu. Zginęły m.in. strzały, łuki i celowniki, które zbierano przez blisko 6 lat. Sprzęt służył do treningu około trzydzieściorga dzieci. Bez niego – nie mogły one dalej trenować. Bez wyposażenia klub też nie prowadzi naboru.
- Pozbawiono nas możliwości przyjmowania nowych zawodników i szkolenia ich. Sprzęt, który mamy, nie wystarczy dla nowych osób – tłumaczył przed kilkoma dniami prezes klubu.
"Nie poddaję się"
- To co się znalazło, to jest namiastka tego, co zginęło. Mam nadzieję, że reszta też się odnajdzie. Nie będę się poddawał - mówi Henryk Szylberg.
Jeśli ktoś ma informacje, które mogą pomóc w znalezieniu sprzętu lub chciałby wspomóc klub, może skontaktować się z zarządem UKS Morświn.
Autor: ws//ec / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24