Zosia nie widziała mamy, odkąd na ich drodze pojawił się "latający dywan". Siedemdziesiąt jeden długich dni. I jedno życzenie: żeby mamusia "nie przespała" Dnia Matki. Dziś będą razem. Patrycja już nie śpi. Stawia pierwsze kroki. Wszyscy czekają, aż będzie można z nią porozmawiać.
Oni wierzyli, że trzeba jej tylko dać szansę.
Ona każdego dnia pokazywała im, że warto.
Po wypadku samochodowym 27-letnia Patrycja Jung była w śpiączce.
Każde mrugnięcie.
Skinienie palcem.
Łza na policzku.
Dla jej rodziny to były dowody na to, że ona wciąż walczy. Że wciąż jest świadoma, choć "uwięziona" w swoim ciele.
Niedawno Patrycja się wybudziła.
Dzień Matki spędzi ze swoją ukochaną córką Zosią.
Patrycja już wie, że czterolatka rozbiła dla niej swoją skarbonkę.
I poruszyła niejedno serce.
Byle tylko zebrać pieniążki na leczenie i "obudzić mamusię".
Polały się łzy
Zosia nie widziała mamy, odkąd na ich drodze pojawił się "latający dywan". Dziewczynka jechała wtedy z mamą do przedszkola. Na jezdni leżał dywan. Nie wiadomo, skąd się tam wziął. Prawdopodobnie poderwał go wiatr. Mama Zosi się przestraszyła i wjechała wtedy w drzewo.
Dziewczynka zobaczyła mamę dopiero 71 dni później. Ich pierwsze spotkanie było bardzo emocjonalne. Na początku czterolatka była trochę wycofana. Musiała się oswoić z nową sytuacją i z mamą, która powoli odzyskuje sprawność.
- Oczywiście polały się potoki łez. Po chwili Zosia położyła się na łóżku obok Patrycji i długo się w siebie wpatrywały. Tuliły się tak przez dwie godziny. Zosia nie chciała wracać do domu. Obie potrzebowały tego spotkania. To, że Patrycja w końcu mogła zobaczyć Zosię, bardzo ją zmotywowało - opowiada Magdalena Hajduk, kuzynka Patrycji.
Efekty? Patrycja może już jeść łyżeczką. Nie tylko sama utrzymuje już głowę, ale i zaczyna chodzić pod ramię. Na razie w asyście, ale to i tak dużo.
- Jak jest? Wspaniale! Super! Jesteśmy w szoku, że ona zrobiła taki postęp w półtora miesiąca - dodaje Hajduk.
Zosia marzyła, żeby mama "obudziła się" i przyszła na przedstawienie z okazji Dnia Matki. I można powiedzieć, że się udało. - Zosia w sobotę pojedzie do mamy. Spędzą ten wyjątkowy dzień razem. Patrycja niestety nie będzie mogła zobaczyć przedstawienia, ale już wiemy, że dostanie czterodniową przepustkę do domu na Boże Ciało - mówi pani Magdalena.
Zosia, rodzina i przyjaciele czekają na Patrycję w domu. Chcieliby ją zobaczyć i w końcu usłyszeć.
- Mama Patrycji usłyszała, jak mówi "nie" oraz "mamo". Nie są to wyraźnie wypowiedziane słowa, ale czekamy wszyscy, aż znów będzie można z Patrycją porozmawiać jak dawniej. Przed wypadkiem nie przestawała mówić, chyba że na wyraźną prośbę – opowiada Hajduk.
"Pomóż obudzić moją mamusię"
Niedawno, niedawno temu, 27 lutego wyszłam z domu z mamusią jak zawsze o 6 rano, by zdążyć do przedszkola i by mama mogła zdążyć do pracy. Niestety ktoś zostawił na drodze dywan, który zamienił się w latający...
Oprócz Patrycji tylko Zosia widziała "latający dywan", który wywrócił ich życie do góry nogami.
Gdy mamusia zobaczyła dywan, to się wystraszyła i wpadłyśmy w poślizg. Mama krzyknęła bym trzymała się drzwi i dzięki temu prawie nic mi się nie stało… ale mamusia nie miała tyle szczęścia, uderzyła się w głowę i zasnęła…
Zosia posłuchała mamy. Trzymała drzwi tak mocno, jak tylko potrafiła. Auto roztrzaskało się na przydrożnym drzewie. Czterolatka uderzyła się w główkę, ale poza lekkim wstrząsem mózgu, na szczęście nic jej się nie stało.
Gorzej z Patrycją. Była nieprzytomna, w aucie wszędzie była krew. Jej stan był krytyczny. Diagnoza jak wyrok: wieloobrzękowe zapalenie mózgu. - Lekarze wprost mówili nam, że jej stan jest beznadziejny. Właściwie byli przekonani, że dojdzie do śmierci mózgu - wspomina Magdalena Hajduk, kuzynka Patrycji.
"Wiedziała, jak ma na imię"
Ale Patrycja walczyła. Z dnia na dzień obrzęk był coraz mniejszy. Po kilku dniach lekarze zaczęli wybudzać ją ze śpiączki. A to długi proces.
Rodzina od początku była pewna, że mimo ograniczeń ciała, Patrycja jest świadoma tego, co dzieje się wokół niej. Skąd mieli tę pewność? Dzięki badaniu cyber-okiem.
To niepozornie wyglądający monitor, który śledzi ruch gałek ocznych. Pacjent wzrokiem wskazuje właściwą odpowiedź na pytanie. - Ona na wszystkie odpowiedziała prawidłowo. Wiedziała, jak ma na imię, jak nazywa się jej mama i matka chrzestna. Wiedziała, że ma córkę i ile lat ma Zosia - opowiadała pani Magdalena.
Od początku kwietnia Patrycja przebywa w prywatnej klinice w Iławie.
Leczenie Patrycji wciąż trwa. Rodzina zbiera pieniądze na jego kontynuacje oraz rehabilitację po powrocie do domu.
Każdy może pomóc Zosi odzyskać mamę:
Autor: Aleksandra Arendt/i / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: FB - Pomóż obudzić moją mamusię