Zosia nie widziała mamy, odkąd na ich drodze pojawił się "latający dywan". Siedemdziesiąt jeden długich dni. I jedno życzenie: żeby mamusia "nie przespała" Dnia Matki. Dziś będą razem. Patrycja już nie śpi. Stawia pierwsze kroki. Wszyscy czekają, aż będzie można z nią porozmawiać.
Oni wierzyli, że trzeba jej tylko dać szansę.
Ona każdego dnia pokazywała im, że warto.
Każde mrugnięcie.
Skinienie palcem.
Łza na policzku.
Dla jej rodziny to były dowody na to, że ona wciąż walczy. Że wciąż jest świadoma, choć "uwięziona" w swoim ciele.
Niedawno Patrycja się wybudziła.
Dzień Matki spędzi ze swoją ukochaną córką Zosią.
Patrycja już wie, że czterolatka rozbiła dla niej swoją skarbonkę.
I poruszyła niejedno serce.
Byle tylko zebrać pieniążki na leczenie i "obudzić mamusię".
Polały się łzy
Zosia nie widziała mamy, odkąd na ich drodze pojawił się "latający dywan". Dziewczynka jechała wtedy z mamą do przedszkola. Na jezdni leżał dywan. Nie wiadomo, skąd się tam wziął. Prawdopodobnie poderwał go wiatr. Mama Zosi się przestraszyła i wjechała wtedy w drzewo.
Dziewczynka zobaczyła mamę dopiero 71 dni później. Ich pierwsze spotkanie było bardzo emocjonalne. Na początku czterolatka była trochę wycofana. Musiała się oswoić z nową sytuacją i z mamą, która powoli odzyskuje sprawność.
- Oczywiście polały się potoki łez. Po chwili Zosia położyła się na łóżku obok Patrycji i długo się w siebie wpatrywały. Tuliły się tak przez dwie godziny. Zosia nie chciała wracać do domu. Obie potrzebowały tego spotkania. To, że Patrycja w końcu mogła zobaczyć Zosię, bardzo ją zmotywowało - opowiada Magdalena Hajduk, kuzynka Patrycji.
Efekty? Patrycja może już jeść łyżeczką. Nie tylko sama utrzymuje już głowę, ale i zaczyna chodzić pod ramię. Na razie w asyście, ale to i tak dużo.
- Jak jest? Wspaniale! Super! Jesteśmy w szoku, że ona zrobiła taki postęp w półtora miesiąca - dodaje Hajduk.
Zosia marzyła, żeby mama "obudziła się" i przyszła na przedstawienie z okazji Dnia Matki. I można powiedzieć, że się udało. - Zosia w sobotę pojedzie do mamy. Spędzą ten wyjątkowy dzień razem. Patrycja niestety nie będzie mogła zobaczyć przedstawienia, ale już wiemy, że dostanie czterodniową przepustkę do domu na Boże Ciało - mówi pani Magdalena.
Zosia, rodzina i przyjaciele czekają na Patrycję w domu. Chcieliby ją zobaczyć i w końcu usłyszeć.
- Mama Patrycji usłyszała, jak mówi "nie" oraz "mamo". Nie są to wyraźnie wypowiedziane słowa, ale czekamy wszyscy, aż znów będzie można z Patrycją porozmawiać jak dawniej. Przed wypadkiem nie przestawała mówić, chyba że na wyraźną prośbę – opowiada Hajduk.
"Pomóż obudzić moją mamusię"
Niedawno, niedawno temu, 27 lutego wyszłam z domu z mamusią jak zawsze o 6 rano, by zdążyć do przedszkola i by mama mogła zdążyć do pracy. Niestety ktoś zostawił na drodze dywan, który zamienił się w latający...
Oprócz Patrycji tylko Zosia widziała "latający dywan", który wywrócił ich życie do góry nogami.
Gdy mamusia zobaczyła dywan, to się wystraszyła i wpadłyśmy w poślizg. Mama krzyknęła bym trzymała się drzwi i dzięki temu prawie nic mi się nie stało… ale mamusia nie miała tyle szczęścia, uderzyła się w głowę i zasnęła…
Zosia posłuchała mamy. Trzymała drzwi tak mocno, jak tylko potrafiła. Auto roztrzaskało się na przydrożnym drzewie. Czterolatka uderzyła się w główkę, ale poza lekkim wstrząsem mózgu, na szczęście nic jej się nie stało.
Gorzej z Patrycją. Była nieprzytomna, w aucie wszędzie była krew. Jej stan był krytyczny. Diagnoza jak wyrok: wieloobrzękowe zapalenie mózgu. - Lekarze wprost mówili nam, że jej stan jest beznadziejny. Właściwie byli przekonani, że dojdzie do śmierci mózgu - wspomina Magdalena Hajduk, kuzynka Patrycji.
"Wiedziała, jak ma na imię"
Ale Patrycja walczyła. Z dnia na dzień obrzęk był coraz mniejszy. Po kilku dniach lekarze zaczęli wybudzać ją ze śpiączki. A to długi proces.
Rodzina od początku była pewna, że mimo ograniczeń ciała, Patrycja jest świadoma tego, co dzieje się wokół niej. Skąd mieli tę pewność? Dzięki badaniu cyber-okiem.
To niepozornie wyglądający monitor, który śledzi ruch gałek ocznych. Pacjent wzrokiem wskazuje właściwą odpowiedź na pytanie. - Ona na wszystkie odpowiedziała prawidłowo. Wiedziała, jak ma na imię, jak nazywa się jej mama i matka chrzestna. Wiedziała, że ma córkę i ile lat ma Zosia - opowiadała pani Magdalena.
Od początku kwietnia Patrycja przebywa w prywatnej klinice w Iławie.
Leczenie Patrycji wciąż trwa. Rodzina zbiera pieniądze na jego kontynuacje oraz rehabilitację po powrocie do domu.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: Aleksandra Arendt/i / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: FB - Pomóż obudzić moją mamusię