Nadodrzańskie kąpieliska są zamknięte. Pojawiają się pytania o kąpiele w nadbałtyckich miejscowościach. Obawy dotyczą głównie Świnoujścia, Międzyzdrojów oraz Dziwnowa.
Jak przekazał Zbigniew Bogucki, wojewoda zachodniopomorski, służby monitorują wodę w Zalewie Szczecińskim i jego ujściu do Bałtyku. Obawy budzi szczególnie jakość wody na kąpieliskach w położonych w delcie Odry – w Świnoujściu, Międzyzdrojach i Dziwnowie, gdzie wypoczywa wielu turystów.
Na razie nie wykryto żadnych niebezpiecznych substancji w tych miejscach i wojewoda uspokaja, że woda jest bezpieczna.
Komunikat w tej sprawie wydał w niedzielę Urząd Miasta w Świnoujściu. "Zgodnie z informacją uzyskaną dziś od Dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego nie stwierdzono żadnych skażeń w wodach Zalewu Szczecińskiego, Cieśniny Świny i Zatoki Pomorskiej. Oznacza to, że świnoujskie kąpieliska są bezpieczne" - czytamy w nim.
Zakaz korzystania z rzeki
Profesor doktor habilitowany Jacek Piskozub, fizyk morza z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk stwierdził w TVN24 we wtorek, że choć nieznana jeszcze śmiercionośna substancja wymiesza się z większą ilością wody w Zalewie Szczecińskim, ale i tak dotrze do morza. – Morza to nie zniszczy, bo ma olbrzymią objętość, natomiast typowa cyrkulacja na południowym Bałtyku jest taka, że to pójdzie na wschód, czyli w stronę Międzyzdrojów, Rewala. Ja bym tam zachował ostrożność i zamknął te kąpieliska, bo nie wiemy, z czym mamy do czynienia - radził profesor Piskozub.
Na razie najgorsza sytuacja jest w okolicach Gryfina. Tamtejsze kąpieliska, jak i te w okolicach Szczecina zostały zamknięte już w ubiegłym tygodniu. Wojewoda wydał także w ubiegły piątek zakaz korzystania z rzeki. Na razie obowiązuje on do 18 sierpnia, ale Bogucki już zapowiedział, że z pewnością zostanie przedłużony.
Na Odrę wypłynęły także lodołamacze, które mają wzbudzić fale, które uniosą śnięte ryby na powierzchnię, by można było je zebrać. Jak poinformował Bogucki, do soboty w województwie zebrano już 45 ton martwych ryb do utylizacji.
Czytaj więcej: wojewoda zachodniopomorski twierdzi, że nie jest tak, że życie w Odrze zupełnie wymarło
Tony śniętych ryb znajdowane są w Odrze od wielu dni na odcinku kilkuset kilometrów. Umierają też inne zwierzęta. Pierwsze sygnały o katastrofie ekologicznej pojawiły się pod koniec lipca, jednak jej przyczyna nie jest znana.
Źródło: TVN24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: tvn24