Sanepid kujawsko-pomorski uspokaja mieszkańców miejscowości położonych wzdłuż brzegów Wisły: nie ma absolutnie żadnego zagrożenia dla wody pitnej. Nieczystości, które od środy spływają w Warszawie do Wisły, dotarły do Włocławka i Torunia. Badania nie wykazują przekroczenia norm bezpieczeństwa, ale niektórzy mieszkańcy narzekają na nieprzyjemny zapach od strony rzeki.
Fala ścieków, spływająca Wisłą od Warszawy po awarii kolektorów doprowadzających ścieki do oczyszczalni "Czajka", dotarła do Torunia – przekazała w poniedziałek wieczorem Magdalena Stremplewska, rzecznik prasowa Urzędu Miasta. Poinformowała, że nie ma zagrożenia dla mieszkańców, ale zaleca się ostrożność. - Mieliśmy już jednak pierwsze sygnały, że zapach wody jest nieprzyjemny - przyznała.
Kujawsko-pomorskie z Wisły nie korzysta
- Jesteśmy w kontakcie z centrami zarządzania kryzysowego i wszystkim służbami. Najważniejsza informacja jest taka, że woda pitna nie jest zagrożona - podkreśliła Stremplewska. Dodała także, że brak upałów powinien ograniczyć dokuczliwy zapach.
Olga Radkiewicz z kujawsko-pomorskiej stacji sanepidu w Bydgoszczy także uspokaja. – W naszym województwie nie ma ujęć wody pitnej z Wisły, dlatego tutaj nie ma absolutnie żadnego zagrożenia – podkreśla. – Nie mamy również żadnych kąpielisk na Wiśle – dodaje.
Sanepid mimo wszystko stale monitoruje sytuację i porównuje tak zwane próby zerowe, pobrane przed przepłynięciem zanieczyszczeń, z obecnym stanem. Na razie wyniki tych badań nie wykazały żadnych zagrożeń, ale Radkiewicz radzi nie kąpać się w rzece, ani nie korzystać z jej wody.
W Toruniu woda pitna jest przede wszystkim czerpana z Drwęcy z ujęcia położonego powyżej poziomu Wisły oraz z ujęcia głębinowego w Małej Nieszawce.
Studnie daleko od rzeki
Także dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta we Włocławku Janusz Majerski poinformował, że i w tym mieście nie ma zagrożenia. Fala ścieków już tam dotarła, ale w jego ocenie jest "niezauważalna".
- Dla Włocławka najważniejsza sprawa to ujęcia wody pitnej. Mamy studnie głębinowe daleko od tej rzeki i na głębokości powyżej 100 metrów. Dlatego mamy piękną wodę. Sanepid przeprowadza odpowiednie badania, ale zmiany jakości wody w rzece są także minimalne - przekazuje Majerski.
Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiał Mariusz Sidorkiewicz, toruński reporter TVN24, duży wpływ na to ma samooczyszczający się ekosystem Wisły oraz tama we Włocławku. – Ścieki, które wpływają do potężnego zbiornika wody we Włocławku, są rozcieńczane, a co najważniejsze, napowietrzane czyli zarazki i bakterie są neutralizowane w naturalny sposób – przekazuje dziennikarz.
W Płocku badają wodę 9 razy na dobę
W poniedziałek fala ścieków dotarła do Płocka, który w dużej mierze korzysta z Wisły jako źródła wody pitnej, ale i tu nie ma alarmu. Wodociągi Płockie uspokajały, że zanieczyszczenie Wisły nie jest niebezpieczne. – W żadnym stopniu nie stwierdziliśmy w wynikach próbek wody surowej, czyli dopływającej, aby wykazały jakieś podwyższone parametry niekorzystne – powiedziała nam Justyna Piotrowicz, rzecznik Wodociągów.
Badania w Płocku wykonywane są kilka razy dziennie przez dwie niezależne instytucje – obok Wodociągów Płockich robi to również sanepid. Nie wykazały one dotychczas jakikolwiek wzrost zanieczyszczenia. To oznacza, że woda z kranów jest zdatna do picia.
- Nie ma w tym momencie zagrożenia dla mieszkańców. Woda jest badana przez nas 9 razy w ciągu doby. Na razie spełnia warunki określone przez rozporządzenie ministra z 2017 roku. Wodę uzdatnioną można pić – powiedział nam Tomasz Szpotański, kierownik sekcji Laboratorium Badania Wód Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Płocku.
"Piję tylko wodę butelkowaną"
To jednak nie przekonuje wszystkich. - Jesteśmy zaniepokojeni – powiedzieli naszej reporterce mieszkańcy Płocka, gdy zapytała ich o ścieki, które z Warszawy dotarły Wisłą do miasta. Nie wszyscy wierzą w zapewnienia władz, że woda jest czysta. – Ja wody używam tylko do mycia. Piję tylko butelkowaną – usłyszeliśmy od większości naszych rozmówców.
Ścieki trafiają do Wisły od środy, 28 sierpnia. Dzień wcześniej doszło do awarii jednego z kolektorów przesyłających ścieki z części lewobrzeżnej Warszawy do oczyszczalni "Czajka". Nieczystości skierowano wówczas do drugiego kolektora, który w środę również przestał działać. Awaria zmusiła Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji do spuszczenia nieczystości do Wisły - do rzeki trafia 3 tysiące litrów nieczystości na sekundę.
W minioną sobotę rozpoczęto oczyszczanie ścieków wodą ozonowaną. Maszyny do tego wypożyczono z wodociągów w Jaworznie, Zabrzu, Gliwicach, Opocznie i Tczewie.
We wtorek prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski poinformował, że bezpośrednią przyczyną awarii było rozszczepienie rurociągu. Jak przekazał, według wstępnych danych - które muszą zostać potwierdzone - do problemów doszło w czasie wykonywania konstrukcji. -> czytaj więcej na TVN Warszawa.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/ks / Źródło: TVN24 Pomorze/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24