Dwaj dwuletni bracia siedzieli na parapecie okna na trzecim piętrze bloku we Włocławku. Ich 22-letnia matka spała pijana w sąsiednim pomieszczeniu i nie wiedziała, co się dzieje. Tylko dzięki właściwej reakcji świadków i policjantów udało się zapobiec tragedii. Matka chłopców usłyszała zarzut i musi liczyć się z konsekwencjami prawnymi.
W niedzielę przed godziną 8.00 dyżurny włocławskiej (woj. kujawsko-pomorskie) policji odebrał niepokojące zgłoszenie. Wynikało z niego, że na parapecie na trzecim piętrze budynku wielorodzinnego siedzi małe dziecko. Obok niego przy otwartym oknie miało przebywać też drugie dziecko.
"Istniało realnie zagrożenie zdrowia i życia dzieci, dlatego dyżurny niezwłocznie skierował na miejsce dwie załogi policjantów. Przed budynkiem stała grupa osób, które z niepokojem obserwowały maluchy i były gotowe je złapać w razie niekontrolowanego upadku z wysokości" - przekazała nadkomisarz Joanna Seligowska-Ostatek, oficer prasowa z Komendy Miejskiej Policji we Włocławku.
Bliźniakom pomogli policjanci
Dodała, że policjanci natychmiast udali się do mieszkania. By dostać się do środka, musieli wyważyć drzwi, ponieważ nikt nie reagował na ich nawoływania.
"W mieszkaniu dostrzegli otwarte okno kuchenne i siedzących na parapecie zewnętrznym dwóch małych chłopców. Funkcjonariusz, który jako pierwszy dobiegł do okna, szybko chwycił jedno z dzieci i przekazał je asystującemu tuż obok koledze z drugiego patrolu. Po chwili bezpiecznie ściągnął z parapetu również drugiego dwulatka, który już zaczynał się zsuwać i dosłownie sekundy zadecydowały o tym, że nie doszło do tragedii" - podkreśliła oficer prasowa włocławskiej policji.
Matka bliźniaków spała pijana
W innym pomieszczeniu policjanci zastali 22-letnią matkę bliźniaków. Kobieta spała i nie miała świadomości, w jakim niebezpieczeństwie znajdowały się jej dzieci. "Kontrola trzeźwości wykazała w organizmie włocławianki blisko 1,5 promila alkoholu. Kobieta została zatrzymana i przewieziona do komendy. Funkcjonariusze przekazali dzieci pod opiekę członka rodziny i powiadomili o zdarzeniu sąd rodzinny" - poinformowała Seligowska-Ostatek.
Jak zaznaczyła, policjanci doprowadzili 22-latkę do prokuratury, gdzie usłyszała zarzut dotyczący narażenia małoletnich na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub utraty życia. "Za przestępstwo to może grozić kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności. Zgodnie z decyzją prokuratora kobieta trafiła pod policyjny dozór i odtąd musi stawiać się w komendzie trzy razy w tygodniu" - zakończyła policjantka.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Adobe Stock