To nie tak miało być – mógł pomyśleć Andrzej Jaworski tuż po ogłoszeniu sondażowych wyników w wyborach prezydenckich w Gdańsku. Poseł PIS po raz trzeci rywalizował z Pawłem Adamowiczem o władzę w mieście. Po raz kolejny przegrał z kretesem, ale teraz w drugiej turze. Nie zmienia to faktu, że to jego już czwarta porażka wyborcza (trzy w pierwszej turze i teraz w drugiej -red.) z Adamowiczem.
Najpierw uśmiechy i nerwowe oczekiwanie: uda się czy też nie. Tak wyglądał wieczór wyborczy w sztabie Andrzeja Jaworskiego (zdobył 38,75 proc. - red.), który znów przegrał ostateczne starcie z dotychczasowym prezydentem Gdańska (uzyskał 61,25 proc.). Nie pomogło ani wsparcie od Jarosława Kaczyńskiego, ani od wcześniejszych kontrkandydatów.
- Tym razem się nie udało, ale to najlepszy wynik PIS w Gdańsku do wielu lat. To nas mobilizuje, żeby kontynuować nasze działania i to jeszcze intensywniej niż dotychczas. Dalej musimy się spotykać z mieszkańcami tak, aby w końcu się udało – mówił Jaworski w rozmowie z reporterem TVN24.
Parlamentarzysta prawdopodobnie nie będzie więcej stawał w szranki o fotel prezydenta Gdańska. – Do trzech razy sztuka. Wkrótce mamy kolejne wybory - parlamentarne. Dla nas najważniejsze jest, żeby przełamać dominację PO – dodał poseł.
Druga tura to sukces?
Jak twierdzi Jaworski już samo to, że w Gdańsku była konieczna dogrywka jest sporym sukcesem. Jego zdaniem tym razem Adamowicz musiał się bardziej zaangażować w kampanię, więc ewidentnie czuł oddech konkurencji na plecach.
- W mieście pojawiały się plakaty i banery Adamowicza, a nie zajmował się takimi rzeczami od 16 lat. To pokazuje, że poczuł zbliżającą się opozycję. To jest dobre dla Gdańska i dla demokracji. W Gdańsku w końcu zaczęło się mówić problemach – tłumaczył poseł PIS.
Podczas kampanii obaj kandydaci spotykali się z mieszkańcami, żeby wysłuchać ich oczekiwań. – To teraz dowiedzieliśmy się z czym nie radzą sobie ludzie – dodał.
Przegrał, bo jest z PIS?
Tuż przed wyborami w Gdańsku pojawił się Jarosław Kaczyński, który oficjalnie udzielił wsparcia członkowi swojej partii. - Krytycy Jaworskiego często wytykali mu, że przegrywa, bo jest za bardzo utożsamiany z partią polityczną – zauważył Adam Kasprzyk, reporter TVN 24.
Jaworski jest zupełnie innego zdania. – Mimo wszystko gdańszczanie chcieli, żebym to ja walczył w drugiej turze. Z naszego wyniku na pewno będziemy się cieszyć. To większe zobowiązanie, żeby dalej tak pracować – mówił kandydat PIS.
Jaworski swojej porażki upatrywał też we frekwencji. Poseł uważa, że w wyborach głównie wzięli udział urzędnicy i osoby związane z obecna władzą. Natomiast ci, którzy rzeczywiście mają problemy zostali w domach.
- Musimy bardziej zachęcać ludzi, żeby chodzili na wybory –kwituje Jaworski.
Za duża przewaga
Już w niedzielę wieczorem było wiadomo, że to Adamowicz, a nie Jaworski będzie rządzić Gdańskiem – tak wskazywały sondażowe wyniki przygotowane przez IPSOS. Przewaga była na tyle duża, że kandydat PIS nie miał co się łudzić. O północy PKW podało już oficjalne wyniki: Paweł Adamowicz zdobył 61,25 proc. głosów, a jego kontrkandydat 38,75 proc.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Pomorze | Piotr Terlecki