Szybki pokłon w przód, w tył i na boki - wszystko w rytm muzyki. Właśnie tak "tańczą" obraźnicy z feretronami podczas pielgrzymek i uroczystości kościelnych. - Podstawą jest zgranie. Jak się nie chce oberwać w głowę, to trzeba mieć refleks - mówi Marcin Bastian, który przez 10 lat nosił parafialny obraz.
Feretron to przenośny, malowany z dwóch stron obraz religijny. Niosące go cztery osoby są nazywane obraźnikami. "Czwórki" tworzą same panny, kawalerowie lub np. ojcowie. To na ich ramionach obraz "wędruje" podczas procesji i pielgrzymek. CZYTAJ WIĘCEJ
"Byłem w pierwszej czwórce"
Marcin Bastian po raz pierwszy wziął obraz na swoje ramiona 12 lat temu. Do pierwszej czwórki obraźników w Baninie zaprosił go kolega.
- W naszej 30-letniej parafii to była wtedy nowość. Sam zwyczaj był znany, ale nie mieliśmy feretronu. Nie był potrzebny, bo zazwyczaj przyłączaliśmy się do okolicznych pielgrzymek, np. z Żukowa. W końcu stwierdzono, że obraz jest potrzebny. Mojego kolegę Leszka poproszono, żeby poszukał obraźników. Mieli to być czterej kawalerowie - wspomina pan Marcin.
Tak feretrony kłaniały się w Swarzewie:
"Trzeba wiedzieć, kiedy się schylić, a kiedy wstać"
Zwyczaj "tańczenia" obrazów prawdopodobnie narodził się na Kalwarii Wejherowskiej i liczy już kilkaset lat. Nie jest znany twórca tej tradycji, ale prawdopodobnie została zapoczątkowana przez Ojców Franciszkanów pilnujących Kalwarii.
W ten sposób obrazy oddają pokłon na powitanie lub pożegnanie, np. kiedy mijają kapliczki lub krzyże.
Pochylamy obraz do przodu, do tyłu i na boki. Symbolizuje to krzyż. Układ nie jest trudny, to w jakim tempie się to robi zależy od obraźników i tego jak dogadają się z orkiestrą Marcin Bastian, obraźnik, który przez 10 lat nosił parafialny feretron
- Cały układ polega na tym, że pochylamy obraz do przodu, do tyłu i na boki. Symbolizuje to krzyż. Układ nie jest trudny, to w jakim tempie się to robi zależy od obraźników i tego jak dogadają się z orkiestrą, która im przygrywa - tłumaczy pan Marcin i wspomina, że on sam potrzebował trzech prób, by opanować ten "taniec".
- Nie było łatwo, bo tylko jeden z naszej czwórki już kiedyś kłaniał się z obrazem. Reszta musiała się tego nauczyć. Podstawą jest zgranie. Jak się nie chce oberwać w głowę, to trzeba mieć refleks - dodaje Bastian.
"Obraz pokłonił się przede mną trzy razy"
Z feretronami wiąże się jeszcze jedna tradycja. Jeśli panna lub kawaler wchodzi w związek małżeński nie może dłużej nosić obrazu podczas kościelnych uroczystości.
- Rok przed ślubem po raz ostatni poszedłem na pielgrzymkę. W przypadku pożegnania pokłon trwa po prostu dłużej, bo powtarza się go trzy razy po kilkusekundowej przerwie - mówi pan Marcin.
Ale to nie było jeszcze ostateczne "do widzenia".
- Podczas mojego ślubu feretron wprowadził nas do kościoła. Później tuż przed złożeniem przysięgi małżeńskiej podszedłem do obrazu. Nowemu koledze przekazałem szarfę i pocałowałem obraz. Potem feretron, żegnając mnie, pokłonił się przede mną trzy razy. Tak skończyła się moja przygoda - kończy Bastian.
Pan Marcin przez 10 lat nosił feretron parafii z Banina:
O feretronach mówił też Donald Tusk:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: Aleksandra Arendt / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Bastian