Dyrektor Sądu Rejonowego Szczecin-Prawobrzeże i Zachód został odwołany, a dyrektor Sądu Okręgowego w Szczecinie miał dostać propozycję "nie do odrzucenia". W ministerstwie miał dowiedzieć się, że "owszem, pracuje bardzo dobrze, ale albo złoży rezygnację, albo zostanie usunięty ze stanowiska", jak opowiadał w TVN24 Maciej Strączyński, prezes szczecińskiego SO. Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś, zapytany o odwołania dyrektorów, przekonuje, że to "standardowa procedura".
Dyrektor Sądu Rejonowego Szczecin-Prawobrzeże i Zachód został odwołany na początku czerwca tego roku. Maciej Strączyński, prezes Sądu Okręgowego w Szczecinie, przyznaje, że nie zna okoliczności jego zwolnienia. Informuje jednak, co według jego wiedzy grozi dyrektorowi szczecińskiego SO.
- Został wezwany do ministerstwa i tam dowiedział się, że owszem, pracuje bardzo dobrze, ale albo złoży rezygnację, albo zostanie usunięty ze stanowiska - mówi Strączyński.
Przytacza sytuację sprzed roku, kiedy "w podobnych okolicznościach" odwołano dyrektora Sądu Rejonowego Szczecin-Centrum. - Ja po prostu widzę, że wracają lata mojej młodości, kiedy to dobry fachowiec, ale bezpartyjny, był usuwany z pracy, a na jego miejsce przychodził działacz partii rządzącej. Widocznie historia musiała zatoczyć koło i teraz czekam, kogo mi właściwa partia przydzieli - komentuje Strączyński.
Woś: nie jest nagle 200 dyrektorów odwołanych, to są pojedyncze przypadki
Wiceminister sprawiedliwości stwierdził na poniedziałkowej konferencji prasowej, że tego rodzaju zmiany "jest to standardowa procedura". - Dyrektorzy sądów to nie są sędziowie, to są funkcje administracyjne. I tak, jak w całym państwie, w ramach funkcji administracyjnych jest dokonywany przegląd skuteczności. Są różnego rodzaju kontrole w ministerstwie, są podejmowane kontrole ministerstwa i są podejmowane decyzje co do konkretnych osób - opowiadał Michał Woś.
Dodał: - W tej chwili w Polsce mamy na pewno ponad 200 dyrektorów. W Polsce jest około 380 sądów, biorąc pod uwagę i sądy rejonowe, i okręgowe, i apelacyjne. Pewna fluktuacja w ramach kadry dyrektorskiej jest czymś oczywistym. Natomiast nie jest to skala taka, że nagle 200 dyrektorów jest odwołanych. To są pojedyncze przypadki.
Zapytaliśmy o odwołania dyrektorów
Według informacji zebranych przez dziennikarzy TVN24, w ostatnim czasie minister sprawiedliwości odwołał też dyrektorów sądów apelacyjnych w Gdańsku i Rzeszowie, oraz rejonowych w Przemyślu i Giżycku.
Stanowisko prezesa sądu zarezerwowane jest dla sędziego, dyrektor to pracownik administracyjny. Od 2017 roku dyrektora sądu powołuje i odwołuje minister sprawiedliwości. Wcześniej było to możliwe na wniosek prezesa danego sądu. - Jeżeli chodzi o powoływanie czy prezesów, czy dyrektorów sądów, minister Ziobro jest niczym nie skrępowany - zauważył Krystian Markiewicz ze stowarzyszenia Iustitia.
Redakcja TVN24 zwróciła się do Ministerstwa Sprawiedliwości o informację na temat liczby odwołań dyrektorów sądów. Czekamy na odpowiedź.
Komentują politycy
Decyzje dotyczące dyrektorów sądów komentują politycy opozycji. - Minister Zbigniew Ziobro ma ogromne doświadczenie w zwalnianiu różnego rodzaju osób w sądownictwie. To jest jego główna domena - uznała posłanka Lewicy Beata Maciejewska. - Próbuje tworzyć swoją armię - dodała.
- Jemu przyświeca idea czystki kadrowej - ocenił Miłosz Motyka, rzecznik PSL.
Posłanka Koalicji Obywatelskiej Kamila Gasiuk-Pihowicz wyraziła natomiast opinię, że mamy "olbrzymią władzę" ministra sprawiedliwości.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24