XIX-wieczna buddyjska figurka pochodząca z Mongolii zaskoczyła konserwatorów z Muzeum Narodowego w Szczecinie. Choć posążek do zbiorów trafił w latach 80. XX wieku i był już wcześniej prześwietlany przez muzealników, dopiero teraz odsłonił tajemnicę: ukryte w jego wnętrzu gęsto zapisane zwoje papieru. Najprawdopodobniej wypisano na nich modlitwy do bóstwa.
Malutka, brązowa figurka z XIX-wiecznej Mongolii, będąca przedstawieniem bodhisattwy Awalokiteśwary, miała ułamany jeden z bolców mocujących ją do podstawy. Widać też było stare zabezpieczenie - warstwą gliny, która stopniowo zaczęła się wykruszać. Potrzebna była więc konserwacja.
- Okazało się, że wewnątrz były dwa elementy zwinięte w kształt papierosa. Po rozwinięciu okazało się, że w jednym ze zwojów jest jeszcze jeden, trzeci kawałek papieru. W nim z kolei znajdowały się trzy elementy drewniane - opisuje Anna Borowiec z Pracowni Drewna i Metali Muzeum Narodowego w Szczecinie.
Jak wskazują muzealnicy, na zwojach najprawdopodobniej wypisano mantry, mające służyć sakralizacji posążka.
- Figurki związane z buddyzmem często są wypełnione świętą "zawartością". Do podobnego odkrycia w naszym muzeum doszło w 1987 roku przy konserwacji znacznie większego posągu Buddy - mówi kustosz i kierownik Działu Kultur Pozaeuropejskich Ewa Prądzyńska.
Wówczas znaleziono wewnątrz figurki znaleziono nasiona, ryż, kaszę, drewienka, na których wypisane zostały mantry, a także kamienie szlachetne.
Czytaj też: Chińska porcelana wróciła do zamku w Łańcucie. Cesarz podarował ją królowi Janowi III Sobieskiemu
"Miłe zaskoczenie"
- Później większość obiektów była prześwietlana, ale okazywało się, że były w środku puste. Większość z nich pochodzi ze zbiorów poniemieckich i w czasie wojny została zwyczajnie wybebeszona, bo spodziewano się znaleźć w środku coś wartościowego. Jedna z figurek ma nawet ślady po kulach. Odkrycie zwojów było więc dla nas miłym zaskoczeniem - dodaje Prądzyńska.
Jak wskazuje ekspert sztuki buddyjskiej, kustosz Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie Maciej Góralski, figurki ołtarzowe w tradycji tybetańskiej zwykle miały wewnątrz relikiwe - mantry, ringsel i kadzidła po ceremonii konsekracji - Rabne.
- Uszkodzenie i desakralizacja były uważane za niedobry czyn - wyjaśnia.
Zwoje czeka konserwacja i tłumaczenie
Papier, który wewnątrz posążka spędził prawie 200 lat jest bardzo kruchy, do tego stopnia, że rozpadał się w rękawiczkach badaczy. Jeszcze tego samego dnia zwitki trafiły do pracowni papieru, gdzie zostaną zabezpieczone i poddane właściwej konserwacji.
- Musimy wzmocnić strukturę papieru, zastosujemy tu metodę roztworu metylocelulozy, a następnie pod elementami papierowymi umieścimy podkład z bibułki japońskiej, również bardzo delikatnej. Te elementy umieścimy z kolei w prasie, aby je rozprostować i odczytać inskrypcje, które znajdują się na papierze - tłumaczy Borowiec.
Muzealników czeka również przetłumaczenie zapisów na zwojach. Wszystkie są gęsto zapisane.
Kolekcja liczy ponad 500 eksponatów
Kolekcja azjatycka Muzeum Narodowego w Szczecinie liczy około 500 sztuk. Po wojnie zaczęto gromadzić obiekty związane z religiami wschodnimi, głównie hinduizmem i buddyzmem. Do muzeum trafiały najczęściej eksponaty kupowane w Desach (domach aukcyjnych) oraz od osób prywatnych. W ten sposób pozyskano kilkadziesiąt figurek drewnianych, brązowych, mosiężnych pochodzących z Chin, Tybetu, Mongolii, Wietnamu, Laosu, Kambodży oraz Indii datowanych na XIX wiek i przełom XIX i XX wieku, przedstawiających postaci bóstw związanych z hinduizmem (m.in. Śiwa, Ganesha) oraz buddyzmem (przedstawienia buddy i bodhisattwów).
Figurka bodhisattwy Awalokiteśwary została zakupiona w 1984 roku w Desie w Warszawie.
Bodhisattwowie to oświecone istoty, które mają zostać buddami, ale odkładają ten stan końcowy, aby pomóc ludzkości. Imię Awalokiteśwara oznacza "Pana, który ze współczuciem spogląda w dół".
Źródło: Muzeum Narodowe w Szczecinie, PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Muzeum Narodowe w Szczecinie