Miejski Konserwator Zabytków sprzeciwił się instalacji pomnika Paprykarza Szczecińskiego na szczecińskiej Łasztowni, więc ten zniknął. Nie wiadomo, co teraz się z nim stanie.
Okazała replika konserwy Paprykarza Szczecińskiego z lat 60., gdy powstała oryginalna receptura tego przysmaku, stanęła na początku października. Miejsce, w którym postawiono instalację, położone jest na terenie placu Gryfitów na Łasztowni, a ten objęty jest opieką Miejskiego Konserwatora Zabytków.
Pomnik budził wiele kontrowersji i miał zarówno przeciwników, jak i zwolenników, którzy przyjeżdżali specjalnie, by robić sobie z nim zdjęcia.
Szukają nowego miejsca dla konserwy
Jednym z głównych oponentów postawienia pomnika był jednak Michał Dębowski, miejski konserwator zabytków w Szczecinie. Nie zgodził się, by na terenie wpisanym w rejestr zabytków stanęła wielka konserwa. W tym tygodniu pomnik zdemontowano.
- Zniknął, bo nigdy nie powinien tam być. Na postawienie tam instalacji trzeba mieć pozwolenie, a tutaj pozwolenia nie było – wyjaśnia Dębowski. Dodaje, że nie wydał żadnej decyzji w tej sprawie, a zawarł z firmą "dżentelmeńską umowę". Podkreśla też, że nie wypowiada się o estetyce instalacji.
Jak przekazał nam Jacek Jastrzębski z Gryf Nieruchomości, pomnik Paprykarza zabezpieczono w magazynie. "Działamy dalej wiosną. Liczę na pozytywne klimaty w sprawie" – napisał do nas pan Jacek. Chce, by instalacja stanęła w innym miejscu. Na pewno będzie musiał to być teren niewpisany do rejestru zabytków, bo miejski konserwator zabytków już sugerował, że na taką możliwość się nie zgodzi.
Jak twierdzi Jastrzębski, do sprawy podchodzi emocjonalnie i nie chce się wypowiadać przed kamerą – podobnie inni przedstawiciele firmy Gryf. Wysłał nam za to oświadczenie – w dość osobliwej w formie, bo pisane jakby przez sam pomnik Paprykarza.
Paprykarz szczeciński został opracowany w połowie lat 60. XX w. przez pracowników laboratorium przedsiębiorstwa Gryf ze Szczecina na zlecenie szefa produkcji Wojciecha Jakackiego. Paprykarz był pomysłem na zagospodarowanie odpadów po wykrawaniu kostki rybnej z zamrożonych bloków rybnych. Pierwowzorem paprykarza szczecińskiego była afrykańska potrawa Tiep bou dienn Sénégalais.
Paprykarz kontra Gryfusy
"Przykro mi, że jestem kiczem bez żadnych wartości artystycznych, przepraszam, że jestem krzykliwy i toporny. Nigdy nie miałem zamiaru być pomnikiem, a stanowię tylko element dekoracji stoiska na planowany przyszłoroczny festiwal paprykarza w okresie letnim. Dni Wolina nie powinny być jedyną atrakcją na Bulwarach".
I dalej: "Mam 52 lata! Mój czas powoli mija, kiedyś byłem spożywany w oficynach, akademikach i blokowiskach. Przeniosłem się do magazynu na życzenie przedstawicieli UM".
Na koniec "Paprykarz" Jastrzębskiego pozwala sobie na aluzję do akcji Urzędu Miasta postawienia przed siedzibą urzędu kilku prawie dwumetrowych figur Gryfusów – maskotek Pogoni Szczecin. "Ubolewam, że nie jestem tak piękny, jak drużyna kolorowych Gryfusów" – napisał.
Gryfusy, które pomalowane zostały przez przedstawicieli różnych szczecińskich społeczności, stały pod Urzędem Miasta i również spotykały się zarówno z krytyką ich estetyki, jak i miały zagorzałych fanów.
W skład paprykarza oryginalnie wchodziła ryba z importowanych gatunków afrykańskich (około 50 procent zawartości), ryż, pulpa pomidorowa sprowadzana z Bułgarii i Węgier, ostra afrykańska papryczka pima, warzywa i przyprawy. 22 grudnia 2010 roku paprykarz został wpisany na listę produktów regionalnych.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24