Protesty przewoźników autokarowych odbyły się w środę w polskich miastach. - Chcemy pokazać, w jakiej sytuacji są teraz firmy z branży autokarów turystycznych. Nie jeździmy, nie mamy zamówień - mówią protestujący i podkreślają: "chcemy pomocy ze strony rządu".
Autokary wyjechały między innymi na ulice Gdyni, Szczecina, Poznania, Łodzi, Katowic i Krakowa. Kierowcy autokarów protestowali również w Warszawie. Wszyscy mówili o "fatalnej sytuacji" w branży.
- Protestujemy, bo chcemy pokazać, że mamy odpowiedni sprzęt, nowoczesne autobusy i możemy pracować. Nasza sytuacja finansowa jest fatalna, chcemy pomocy ze strony rządu - mówi pan Paweł, organizator protestu w Łodzi.
Przewoźnicy postulują o pomoc w utrzymaniu pracowników w postaci dopłat do pensji minimalnej oraz całkowite pokrycie lub umorzenie składek ZUS dla branży do końca 2020 roku. Chcą też dopłaty do autokarów do końca 2020 roku w formie subwencji bezzwrotnej.
- Mamy bardzo ciężko. Do końca roku, jeśli nie będzie pomocy, to dużo firm może upaść - tłumaczy jeden z kierowców.
"Przestaliśmy jeździć, przestaliśmy działać"
Jak dodaje pan Paweł, branża autokarowa przez epidemię COVID-19 jako jedna z pierwszych od 11 marca "została zamrożona".
- Przestaliśmy jeździć, przestaliśmy działać poprzez zamknięcie szkół, teatrów, lotnisk, wszystkiego - tłumaczy.
- Chcemy pokazać, w jakiej sytuacji są teraz firmy z branży autokarów turystycznych. Nie jeździmy, nie mamy zamówień. Chcemy przejechać przez miasto pokojowo, żeby pokazać, jakim taborem dysponujemy, żeby pokazać, że autokary turystyczne są, nie schowały się i czekają na klientów - powiedział z kolei pan Marcin, organizator protestu w Katowicach.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24