Szczecińska Rada Miasta nie chciała procedować uchwały o sprzedaż działki na tyłach Filharmonii imienia Mieczysława Karłowicza, na której znajduje się schron przeciwatomowy. To daje miastu otwarte drzwi do sprzedaży atrakcyjnego terenu w centrum miasta. Urzędnicy przekonują, że schron nie jest użyteczny i są zdecydowani, by na działce zarobić.
We wtorek podczas sesji rady miasta w Szczecinie usunięto z planu obrad punkt dotyczący głosowania nad przyszłością terenu na tyłach filharmonii. Znajduje się tam w pełni funkcjonalny schron przeciwatomowy, który może pomieścić około 100 osób.
W ubiegłym roku radni już przegłosowali zgodę na sprzedaż tej działki, ale - po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę - część z nich podważało tę decyzję ze względów bezpieczeństwa i wnioskowało o wycofanie zgody. Po wtorkowej decyzji urząd miasta może ten teren sprzedać.
Mocne zdziwienie radnego
- Niestety radni zdecydowali o nieprocedowaniu tej uchwały, tym samym dalej obowiązuje zgoda na sprzedaż tej nieruchomości. Ja osobiście jestem dosyć mocno zdziwiony postawą radnych - skomentował Patryk Jaskulski, radny Koalicji Obywatelskiej, jedna z osób, która przeciwstawiała się pozbyciu się schronu.
Jak zauważa Jaskulski, część z radnych, którzy zagłosowali za pozbyciem się tego punktu obrad, wizytowała niedawno - w ramach Komisji ds. Inicjatyw Społecznych, Sportu i Młodzieży - schron. - Dosyć jednoznacznie mówili, że trzeba wstrzymać tę sprzedaż - twierdzi radny KO.
Oglądaj "Fakty" TVN: W jakim stanie są polskie schrony? "Zapuszczone, brudne, zagrzybione"
Zdaniem Jaskulskiego, decyzja rady jest nieodpowiedzialna. - Będziemy jedyną gminą w Polsce, która w obliczu wojny za wschodnią granicą sprzedaje najlepszy bunkier, jaki jest w zasobach komunalnych miasta - uważa. Przypomina też, że obecnie miasto jest w stanie zapewnić mieszkańcom jedynie 60 tysięcy miejsc w schronach.
10 milionów za działkę
Bunkier przeciwatomowy na tyłach filharmonii statystyki tej znacznie nie zmieni - mieści się w nim jedynie około 100 osób. To jeden z argumentów, jaki podnosi urząd. Sylwia Cyza-Słomska z Urzędu Miasta Szczecin przedstawia odmienne zdanie, co do użyteczności schronu. - Schron w rzeczywistości nie nadaje się dla ludności cywilnej, ponieważ jest dość niewielkich rozmiarów, niewiele osób jest w nim w stanie przebywać. Ma kręte i wąskie korytarze - mówi.
Przyznaje, że działka w centrum miasta o powierzchni ponad trzech tysięcy metrów kwadratowych może zostać sprzedana za około 10 milionów złotych. Plan zagospodarowania przestrzennego miasta daje praktycznie pełną dowolność deweloperom na to, co tam może powstać, co podnosi atrakcyjność terenu.
Radni, którzy sprzeciwiali się sprzedaniu działki, podkreślają, że schron jest w pełni funkcjonalny i jest pod stałym nadzorem konserwatora.
Schron dla wybranych
Obiekt został wybudowany w latach 80. dla PRL-owskich urzędników w Szczecinie na wypadek wojny, włącznie z atakiem atomowym. Ma 90 pomieszczeń, które zajmują powierzchnię 1600 metrów kwadratowych. Ma własne, niezależne ujęcie wody, tlenu, źródła energii oraz urządzenia łączności. Był przewidziany dla około 100 osób.
Pierwsze plany likwidacji schronu pojawiły się już 10 lat temu. - Od dłuższego czasu myśleliśmy, żeby go wygasić. Tutaj wszystkie urządzenia są bardzo stare. Są problemy z komunikacją, a samo utrzymanie tego miejsca jest kosztowne - mówił wtedy Marcin Zydorowicz, ówczesny wojewoda zachodniopomorski. - Myślę, że to jest tak dobry teren, że można go przeznaczyć na coś lepszego, co będzie lepiej służyło miastu i mieszkańcom - przekonywał.
Źródło: TVN24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: Patryk Jaskulski