Młody mężczyzna miał wielokrotnie znęcać się nad psami i kotami w wyjątkowo okrutny sposób. W końcu w domu 15-letniej znajomej miał zamęczyć na śmierć psa Juniora. Decyzją sądu trafił na trzy miesiące do aresztu.
15-letnia mieszkanka Szczecina we wtorek 19 marca otrzymała telefon od swojego znajomego 19-letniego Patryka. Mężczyzna miał włamać się do jej mieszkania, wiedząc, że nikogo nie będzie w domu. Powiedział dziewczynie, że jej pies Junior jest "poj…ny" i coś się z nim dzieje.
Dziewczyna wraz z 16-letnią przyjaciółką pobiegły do mieszkania. Na miejscu zastały ślady krwi i ani śladu po psie. Po chwili sąsiad znalazł go na pobliskim śmietniku. Nagrania z kamer monitoringu potwierdziły, że psa podrzucił tam znajomy nastolatek.
Przygarnęli go pod własny dach
Obrażenia psa były przerażające i wskazywały, że 19-latek wcześniej brutalnie się nad nim znęcał – między innymi miał pociąć go ostrym przedmiotem i dusić. Sprawa została zgłoszona na policję i jeszcze tego samego dnia wieczorem Patryk M. został zatrzymany.
- Wstępnie postawiono mu zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem, za co grozi do pięciu lat pozbawienia wolności – przekazuje nam st. sierż. Ewelina Sierzchuła, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie. – Mężczyzna jest znany policji. To mieszkaniec Szczecina, który wcześniej był karany za oszustwa. Komendant komendy Pogodno wniósł o zastosowanie dla niego tymczasowego aresztowania – dodaje. Sąd w piątek w południe przychylił się do tego wniosku.
Rodzina 16-letniej przyjaciółki dziewczyny, która była opiekunką psa Juniora, w grudniu ubiegłego roku przygarnęła Patryka pod swój dach, gdy ten zwrócił się do nich o pomoc, bo nie miał gdzie mieszkać.
- Znalazłam mu pracę, nakarmiłam, dałam dach nad głową. Chciałam chłopakowi pomóc, a skończyło się to dla nas tragicznie - uważa teraz pani Agnieszka, mama 16-latki.
Kobieta pomaga też Fundacji Pso-ty i Koty, która opiekuje się zwierzętami. W tym czasie pod jej opieką znajdowały się dwa perskie koty – Stefan i Jadzia.
Katował już wcześniej?
Od momentu, gdy Patryk M. zamieszkał w domu, zaczęły podupadać na zdrowiu – tajemnicze rany, stłuczenia, wycofanie. W styczniu kot Stefan został znaleziony w kałuży krwi. Obok leżało żelazko, a w mieszkaniu był tylko Patryk M. Tym razem wszyscy uwierzyli w jego wersję o nieszczęśliwym wypadku.
Miesiąc później weterynarz stwierdził u Jadzi złamaną miednicę i zaznaczył, że nie ma możliwości, by zrobiła to sobie sama. Tym razem rodzina nie miała wątpliwości, że to 19-latek znęca się nad kotami - matka 16-latki złożyła zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
- Na to, co zrobił, nie ma wytłumaczenia. Powinien dostać najwyższy wymiar kary - komentuje pani Agnieszka, opiekunka kotów.
- Będziemy brali pod uwagę także wszystkie informacje o innych okaleczonych lub uśmierconych przez podejrzanego zwierzętach – zapewnia prokurator Joanna Biranowska-Sochalska z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Teraz, gdy Fundacja nagłośniła sprawę, wychodzą na jaw kolejne informacje dotyczące Patryka M. Jak przekazują przedstawiciele Fundacji, okazuje się, że 19-latek z domu również został wyrzucony za podejrzenie zabicia w niezwykle brutalny sposób psa. W tej sprawie ma także postawione zarzuty.
- Udało nam się też ustalić, że mężczyzna miał dopuścić się rozboju, który miał miejsce 17 marca. Postępowanie dotyczy także tego przestępstwa - informuje Biranowska-Sochalska.
19-latkowi grozi 5 lat więzienia. Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: tvn24