Nie dziurawe skarpetki, a sześć butelek szampana miały sprowokować kontrolę bagażu byłego prezydenta na londyńskim lotnisku - pisał na blogu Paweł Reszka, dziennikarz "Tygodnika Powszechnego". – To moja prywatna sprawa, co przewożę – również na blogu odpowiedział Lech Wałęsa.
Reszka napisał, że po pokazie filmu „Wałęsa. Człowiek z nadziei” były prezydent prócz gromkich owacji otrzymał cztery półtora litrowe butelki szampana. To właśnie one, włożone do bagażu podręcznego - według dziennikarza - spowodowały kontrolę podczas odprawy na lotnisku Heathrow, na którą uskarżał się były prezydent po powrocie do kraju.
Kilka litrów za dużo
Na pokład samolotu, w bagażu podręcznym, nie można wnieść płynów w butelkach o pojemności większej niż sto mililitrów.
Ostatecznie Wałęsa poleciał do domu, a szampan został.
Po powrocie były prezydent mówił jedynie o dziurawych skarpetkach i majtkach, które w upokarzający sposób miały być prezentowane wszystkim podczas kontroli. Skrytykował też dyplomatów pisząc, że został: „kłamliwie i prowokacyjnie wystawiony przez Ambasadę Polską w Londynie”.
„To moja prywatna sprawa”
Do doniesień Reszki odniósł się na swoim blogu po raz kolejny tłumacząc, co spowodowało jego wcześniejsze gniewne wpisy pd adresem ambasady polskiej w Londynie. Napisał, że nie był oburzony samą kontrolą - bo takim był już niejednokrotnie poddawany - ale tym, że nie został o tym wcześniej uprzedzony.
- W tym przypadku nie mogłem przewidzieć sytuacji i problemów związanych z pozostawieniem w bagażu podręcznym konkretnych produktów, niedopuszczanych w takich sytuacjach. To moja prywatna sprawa, co przewożę. Nie mam zamiaru dyskutować i tłumaczyć z ich zawartości, bo to drugorzędna sprawa – napisał Wałęsa.
- Otrzymałem zapewnienie od lotniska, że wstrzymane produkty zostaną mi odesłane. Sprawę uważam za zamkniętą – dodał prezydent.
Autor: md/iga / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: pawelreszka.blog.pl/lechwalesa.blog.pl