Klacz leżącą na jezdni w Świnoujściu mogli zobaczyć we wtorek przechodnie. Pojawiły się podejrzenia, że konia wyeksploatowali właściciele lub potrącił go samochód. Prawda okazuje się bardziej prozaiczna, a koń już czuje się lepiej.
Tuż przed 18 we wtorek reporter iswinoujscie.pl natknął się na niecodzienną sytuację. Przy ul. Moniuszki w Świnoujściu na przejściu dla pieszych leżał koń. Zwierzę było przytomne, ale ewidentnie cierpiało z bólu. Uspokajało je dwóch mężczyzn – jak się później okazało dorożkarz i jego pomocnik.
Zła nawierzchnia
Jak opowiedzieli dziennikarzowi, klacz poślizgnęła się na zebrze lub potknęła na nierówności. – Wracaliśmy właśnie do domu i nie mieliśmy pasażerów – tłumaczył woźnica. Klacz próbowała wstać, ale ból był nie do wytrzymania. Położyła się i konieczne było wezwanie weterynarza.
- To naderwanie wiązadła. Częste niestety u koni, szczególnie na nierównych nawierzchniach – tłumaczy Jan Tokarski, weterynarz, który pomagał klaczy. – Dostała środki przeciwbólowe i zwolnienie na trzy dni z pracy. Dziś już czuje się lepiej – mówi nam.
Koń ma wolne
Lekarz uspokaja, że koń nie był przepracowany, a właściciele o niego dbają. – Na pewno nie miała miejsce nadmierna eksploatacja – uważa.
Klacz przetransportowano do stajni, gdzie wypoczywa. W umieszczeniu jej w specjalnej przyczepie do przewozu koni musiało pomóc aż 9 osób. Klacz trzeba było przytrzymać i wesprzeć przy stawianiu kroków.
Dorożki kursujące po Świnoujściu, szczególnie od granicy z Niemcami, to zanikająca tradycja. Z roku na rok jest ich coraz mniej w mieście.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Szczecin/iswinoujscie.pl
Źródło zdjęcia głównego: iswinoujscie.pl