Trzy dni siedział na drzewie i bał się zejść. Właścicielka posesji, na której pojawił się szop powiadomiła urzędników miejskich, a ci strażaków. Weszli na drzewo po drabinie i ściągnęli zwierzaka na ziemię. Szop wrócił do lasu.
Ratowali już koty, sowy i łabędzie, ale szopa jeszcze nie. Mieszkanka miejscowości Przyjezierze (woj. zachodniopomorskie) zauważyła, że na jej posesji od trzech dni na drzewie siedzi szop. Podejrzewała również, że zwierzak zranił jej psa. Kobieta nie wiedziała co zrobić, więc zadzwoniła do urzędu miasta. Na miejscu pojawili się strażacy.
- To nie była jakaś skompliowana akcja. Często ratujemy zwierzęta. Weszliśmy na drzewo po drabinie i przy pomocy podbieraka ściągnęliśmy szopa na ziemię. Zwierzę niestety nam uciekło, więc chwilę nam zajęło zanim znów je złapaliśmy - opowiada Piotr Grygorcewicz z OSP Moryń.
Szop cały i zdrowy trafił do lasu, niespełna 10 kilometrów od miejscowości, w której gościł przez kilka dni.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: OSP Moryń