Antoni Fila odbudował na swojej działce wał. Dwa tygodnie temu został zniszczony w asyście policji na polecenie starosty. Urzędnicy twierdzą, że wał zablokował rowy odprowadzające deszczówkę, która zalewała publiczną drogę.
- Nie mogę się zgodzić na to, żeby mi zalewało moją prywatną posesję – mówi Antoni Fila. – Jak znowu zniszczą wał, to ja go znowu odbuduję. Proponowałem rozwiązanie tej kwestii i zgodziłem się na położenie kanalizacji deszczowej na mojej działce. To nic nie dało, więc będziemy dalej walczyć po staremu – dodaje Fila.
Bronił z żoną i córkami
6 lutego na polecenie starosty sztumskiego, wał zbudowany przez właściciela działki został rozebrany. Mężczyzna z rodziną próbował zatrzymać robotników. Kiedy obrońcy wału stanęli na drodze koparki, musiała interweniować policja.
- Broniliśmy go z żoną i córkami, ale policjanci nas zatrzymali i zakuli w kajdanki. Jak koparka skończyła, to mnie wypuścili – relacjonował wówczas Fila.
"Mieliśmy takie prawo"
Ulica Kochanowskiego od roku była zalewana i nie można było nią normalnie przejechać. Według urzędników, właściciel działki sąsiadującej z drogą zasypał rowy odprowadzające deszczówkę i zbudował wał blokujący swobodne ujście wody z ulicy.
Starosta sztumski tłumaczył, że zalana ulica Kochanowskiego nie spełniała wymogów bezpieczeństwa, a decyzja o wejściu na prywatny teren i zniszczeniu wału była konieczna.
– Rowy odprowadzały wodę również z tych działek, na których postawiono wał. W myśl ustawy o drogach publicznych już raz weszliśmy na ten teren, mamy takie prawo, kiedy pojawia się zagrożenie dla ruchu na drodze. Jeśli znów pojawi się taka konieczność, wejdziemy drugi raz – zapowiada Wojciech Cymers, starosta sztumski.
Zobacz jak wyglądała interwencja policji 6 lutego:
Autor: md/par / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24