Jedna z dwóch nastoletnich sióstr, które miały rozwiesić żyłkę w poprzek ścieżki rowerowej w Stargardzie, usłyszała zarzut. Na żyłkę wjechała sześcioletnia dziewczynka, której po tym zdarzeniu została bruzda na szyi. 18-latka przyznała, że nie był to jej pierwszy tego typu wybryk. Teraz grozi jej do trzech lat więzienia.
Jak poinformowała nas Agata Badura z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, sprawa dwóch nastoletnich sióstr, które miały rozwiesić żyłkę nad ścieżką rowerową w Stargardzie, została rozdzielona na dwa postępowania. Jedna z nich dotyczy młodszej, 16-letniej dziewczyny i ta została przekazana do Sądu Rodzinnego.
Z kolei jej 18-letniej siostrze postawiono już zarzut. – Jest on związany z narażeniem na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi za to do 3 lat więzienia – przekazała nam prokurator Agata Badura. – W trakcie składania wyjaśnień podejrzana przyznała także, że kilka dni wcześniej dopuściła się podobnego czynu razem z nieletnią siostrą, wobec czego zarzuty dla niej będą rozszerzone – dodała.
Prokuratura potwierdziła, że obie nastolatki są siostrami. Starsza z nich objęta została dozorem policyjnym.
Rana na szyi
O tej niebezpiecznej sytuacji pisaliśmy 6 sierpnia. Kilka dni wcześniej na osiedlu Giżynek w Stargardzie (woj. zachodniopomorskie) sześciolatka, która razem z mamą wybrały się na wycieczkę rowerową, wjechała w żyłkę zawieszoną w poprzek ścieżki rowerowej.
Matka dziewczynki opowiadała nam, że nagle zobaczyła, ze coś blokuje im przejazd. - Zaczęłam krzyczeć, żeby zwolniła, zatrzymała się. Już zaczęła hamować, nie wiedziała dlaczego wprawdzie, no i w tym momencie się nadziała na ten sznurek - mówi kobieta.
Chwilę później kobieta zauważyła ranę na szyi dziewczynki. - Dziecko wpadło w histerię, zaczęło płakać, wystraszyło się mocno. Chciała zobaczyć, co tam jest, czy leci jej krew, mówiła, że ją to boli. W końcu ją uspokoiłam. Wróciłyśmy z powrotem. Zobaczyłam, że to była linka przywiązana do słupa, do linki był przywiązany sznurek i ten sznurek był na drugim słupku zaczepiony - opisuje kobieta.
Zatrzymanie obywatelskie
Sprawę zgłosiła na straż miejską. - Na drugi dzień, przejeżdżając tamtędy, zobaczyłam, że nadal ta linka jest tam zawieszona, więc pojechałam na policję i poinformowałam o tym zajściu. Usłyszałam, że dobrze, wyślemy tam patrol policji i na tym się skończyło - relacjonuje matka.
Dodaje, że nie dawało jej to spokoju. Zgłosiła więc sprawę do grupy Stoją! Stargard. Jak się okazało, takich linek w Stargardzie zawieszonych było więcej. Członkowie grupy Stoją! Stargard od razu opublikowali post na jednym z portali społecznościowych. Na odzew nie trzeba było długo czekać.
- To miejsce zostało przez nas bacznie obserwowane. Jeden z naszych grupowiczów Adam najechał dwie dziewczyny, które bawiły się splotem materiału przy jednej ze ścieżek rowerowych. Udostępnił to na naszej zamkniętej grupie. Informacja tak szybko się rozeszła, że na ulicy spokojnie pojawiło się kilkunastu naszych klubowiczów ze Stoją! Stargard - opowiadał Michał Łozowski, administrator grupy Stoją! Stargard.
Internauci od razu wezwali policję i nie pozwolili uciec dziewczynom do czasu przyjazdu funkcjonariuszy.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/ks / Źródło: TVN24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: Stoją! Stargard