Pani Lidia miała na posesji w Starym Czarnowie w Zachodniopomorskiem ponad sto zwierząt – głównie psów, ale też koty, krowy, konie i świnie. Niektóre były w złym stanie. Obrońcy praw zwierząt zabrali wszystkie, a sprawą zajmuje się prokuratura. Właścicielka odpiera zarzuty.
Akcja odebrania zwierząt zaczęła się przed świętami Wielkanocy i trwała trzy dni. W sumie naliczono 120 psów, 18 świń, 9 koni, 6 krów, kilka kotów i kuca. Wszystkie brudne, zaniedbane, niektóre chore, inne zdziczałe.
"Mogło dochodzić do znęcania"
- O sytuacji poinformował nas świadek. Na miejscu okazało się, że sytuacja rzeczywiście jest poważna. Zwierzęta atakowały siebie nawzajem, psy rzucały się na konie i krowy – opowiada nam Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt. Na posesji miały leżeć truchła padłych zwierząt, psy miały być wszędzie – biegały luzem, były zamknięte w komórkach, ale także siedziały w piwnicy. Jak twierdzą obrońcy praw zwierząt, miały także zjadać się nawzajem.
Przy akcji asystowali policjanci, a sprawa trafiła do prokuratury w Gryfinie. - Warunki bytowania zwierząt wskazują, że mogło dochodzić do znęcania się nad zwierzętami – relacjonuje Joanna Biranowska-Sochalska z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. – Zwierzęta poddawane są oględzinom, czekamy na wyniki badań dotyczących ich zdrowia – dodaje.
Jeśli prokuratura zdecyduje się postawić właścicielce zarzuty, grozić jej będzie do 2 lat więzienia.
"Błoto nie zabija"
Zwierzęta trafiły do lecznic i ośrodków w całym kraju – Warszawie, Łodzi i Szczecinie. Udało nam się porozmawiać z Leonardem Gugałą, weterynarzem ze Szczecina, do którego trafiło kilka psów ze Starego Czarnowa. – Zwierzęta są bardzo zaniedbane, ale nie możemy sprawy demonizować. Zwierzęta są w dobrej kondycji fizycznej, przynajmniej większość z nich. Nie możemy tu mówić o katowaniu zwierząt – twierdzi Gugała i zaraz dodaje: Na pewno będą bardziej szczęśliwe teraz, niż były poprzednio.
Tylko w trakcie świątecznego weekendu na pomoc zwierzętom udało się zebrać 222 tysiące złotych w zbiórce zorganizowanej przez Pogotowie dla Zwierząt.
Właścicielka posesji, Lidia Pięta, zgodziła się na rozmowę z nami. Sama czuje się poszkodowana. – Dbałam o nie, jak mogłam. Karmiłam, szczepiłam, w miarę możliwości finansowych kastrowałam i sterylizowałam – twierdzi, ale jednocześnie przyznała, że zwierzęta są zaniedbane. – Jest błoto, są roztopy. Psy są niewyszczotkowane – broni się. - Wbrew pozorom błoto nie zabija. Większość z tych psów była szczęśliwa – uważa.
Chcą dla niej zakazu posiadania zwierząt
Opowiada, że przytulisko prowadzi od kilkunastu lat. Przed śmiercią miał pomagać jej w tym syn. Ludzie z okolicy mieli od lat zwozić jej porzucone psy, niechciane szczeniaki. Nie mogła odmówić przyjęcia ich.
Jak przyznają wszystkie organizacje biorące udział w akcji, będą dążyć do tego, by właścicielce przytuliska ze Starego Czarnowa zakazać posiadania zwierząt.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: tvn24