Z jednego z mieszkań w kamienicy wydobywał się nieprzyjemny odór. Mieszkańcy zgłosili sprawę na policję. Na miejsce pojechali strażnicy miejscy. Kiedy weszli do środka, zobaczyli pełno śmieci, koty i mnóstwo butelek po mleku i puszek po karmie.
Mieszkańcy kamienicy przy ulicy Sierpinka w Słupsku powiadomili policję o tym, że z jednego z mieszkań czuć nieprzyjemny zapach. We wtorek na miejsce pojechali strażnicy miejscy.
Mieszkanie nie było zamknięte na klucz. Kiedy strażnicy weszli do środka, zobaczyli pełno śmieci i zaniedbane koty.
- Po zdjęciach, które zrobili interweniujący, widać było, że koty od dawna były tam pozostawione. Z informacji zebranych od sąsiadów udało nam się ustalić, że od dwóch lat w mieszkaniu nie było najemcy - mówi Paweł Dyjas, komendant Straży Miejskiej w Słupsku.
Strażnicy poinformowali o sytuacji zarządcę budynku i schronisko.
- Zabraliśmy stamtąd siedem kotów. Są one w trakcie leczenia. Jedna z kotek jest ciężarna - mówi Marta Śmietanka ze Schroniska dla Zwierząt w Słupsku.
Sąsiedzi widzieli dziewczynki, które mogły karmić koty
W mieszkaniu było pełno butelek po mleku i puszki po karmie dla kotów.
- Okazało się, że sąsiedzi widywali dwie nieletnie dziewczynki, które dokarmiały koty. Nie udało się ustalić ich tożsamości - mówi Dyjas.
Nie wiadomo, jak długo zwierzęta były bez jedzenia. - Jak na warunki, w jakich przebywały koty, nie są w złym stanie - przyznaje Marta Śmietanka.
Dodaje jednak, że mimo wszystko koty wymagają leczenia. Zwierzęta mają świerzb, były zarobaczone, niedokarmione i odwodnione.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Wojciech Szostak