Do kwietnia 2013 r. gdańska prokuratura przedłużyła śledztwo w sprawie ministra skarbu w rządzie AWS Emila Wąsacza, któremu zarzucono nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU w 1999 r. W lutym sąd zwrócił sprawę śledczym, zalecając m.in. wykonanie tłumaczeń dokumentów.
O przedłużeniu śledztwa poinformowała w czwartek rzeczniczka Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Barbara Sworobowicz. Wyjaśniła, że postępowanie przedłużono, bo wciąż trwa tłumaczenie dokumentów sporządzonych w obcych językach, których przełożenie na język polski zalecił Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Rzeczniczka dodała, że równolegle z tłumaczeniami prowadzone są inne działania zalecone przez stołeczny sąd. - Akta sprawy są porządkowane, a po otrzymaniu tłumaczeń przeprowadzone zostaną analizy, które pomogą ocenić, czy dane materiały muszą być dołączone do akt - powiedziała Sworobowicz. Jak wyjaśniła, sprawę przedłużono do końca kwietnia, bo jest bardzo duża szansa, że do tego czasu uda się zakończyć postępowanie.
700 tomów akt i "rażące braki" 1 lutego br. Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał decyzję Sądu Okręgowego w Warszawie z grudnia 2011 r. o zwrocie gdańskiej prokuraturze sporządzonego przez nią w lutym 2010 r. aktu oskarżenia przeciwko Wąsaczowi.
Troje sędziów SA uznało, że materiał zgromadzony przez prokuraturę w 700 tomach akt ma "rażące braki" i został "zachwaszczony". SA wymienił m.in. nieprzetłumaczenie na jęz. polski 11,7 tys. stron akt; brak poświadczeń za zgodność kilkuset dokumentów i brak analizy 1800 stron billingów. - Prokurator ma zdecydować, czy te wszystkie materiały w ogóle są przydatne. Może to są śmieci, które trzeba wyrzucić z akt sprawy? - mówił w lutym sędzia SA Jerzy Leder. Dodał, że prokuratura powinna ograniczyć materiał do 20-30 tomów, by nie uniemożliwiać oskarżonemu obrony.
Prywatyzacja PZU Według aktu oskarżenia, nadzorując w 1999 r. przebieg prywatyzacji PZU, Wąsacz akceptował działania w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez Eureko oraz BIG Bank Gdański, co miało przynieść szkodę interesowi publicznemu. Zdaniem śledczych Wąsacz m.in. nie podjął działań, które dawałyby możliwość uzyskania wyższej ceny za sprzedawane akcje PZU i doprowadził do wyboru w procesie prywatyzacji oferty, która "nie była najkorzystniejsza i która nie spełniała najpełniej celów i oczekiwań Skarbu Państwa oraz potrzeb spółki PZU, a także doprowadził do przyjęcia niekorzystnych dla Skarbu Państwa postanowień umowy sprzedaży". W lipcu 2005 r. Sejm IV kadencji przyjął uchwałę o pociągnięciu Wąsacza do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu za domniemane nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU, TP S.A. i Domów Towarowych "Centrum". Komisja uznała, że sprzedaż pakietu akcji PZU Eureko w 1999 r. doprowadziła do problemów, w tym - rozpraw przed międzynarodowym trybunałem arbitrażowym. Uznano też, że wycena DT Centrum była zaniżona. W przypadku prywatyzacji TP S.A. Wąsacz miał niekorzystnie wybrać firmę doradczą, co doprowadziło do ok. 25 mln zł strat.
Formalne problemy Podczas pierwszej rozprawy w listopadzie 2006 r. TS uznał, że dokumenty Sejmu nie spełniały warunków prawnych aktu oskarżenia. Jednak w 2007 r. sprawa wróciła do TS. Wobec wygaśnięcia kadencji Sejmu, proces Wąsacza formalnie się nie zaczął. W połowie lutego br. Sejm miał powołać posła PO Jerzego Kozdronia na oskarżyciela sejmowego w sprawie Wąsacza, poseł wyraził zgodę, ale poprosił o zwłokę w głosowaniu nad jego powołaniem, by mógł się zapoznać ze sprawą. Głosowanie ma odbyć się na posiedzeniu Sejmu po nowym roku. Po powołaniu Kozdronia mógłby ruszyć proces b. ministra przed TS.
Halicki: sprawa może być przedawniona
Szef sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej Andrzej Halicki (PO) powiedział jednak przed kilkoma dniami, że sprawa odpowiedzialności konstytucyjnej Wąsacza za prywatyzację PZU, TP S.A. i Domów Centrum może być przedawniona. - Taki element został zasygnalizowany w zamówionej przez nas ekspertyzie prawnej - powiedział Halicki, dodając, że decyzja, czy umarzać postępowanie z powodu przedawnienia, należy do Trybunału Stanu, a to, czy zająć takie stanowisko we wniosku do Trybunału, podejmie poseł, który ma zostać pełnomocnikiem oskarżenia. W 2006 r. policja na zlecenie prokuratury zatrzymała Wąsacza, bo miała informacje o jego możliwej ucieczce za granicę. Później sąd uznał zatrzymanie za bezzasadne. Wąsacz w obu sprawach nie przyznaje się do winy (w sprawie karnej grozi mu do 10 lat więzienia) i mówi o ich politycznym tle.
Autor: maz//kv / Źródło: PAP